W kraju kolejny skandal korupcyjny. Za wymuszanie haraczu zatrzymano pracownika Służby ds. Badań Przestępstw Finansowych. I choć wiadomo już, że zatrzymany nie jest funkcjonariuszem prowadzącym dochodzenia i sprawy, to w hierarchii władz służby byle kim też nie jest. A jest kierowcą szefa służby Kęstutisa Jucevičiusa, który w swej biografii już miał kilka „niemiłych” akcentów służbowych.
Jak wiadomo, służba ta przeżyła kilka poważnych przejść. Najpoważniejszym było usunięcie przed trzema laty dwóch szefów tej służby. Jednego za to, że niby coś komuś za dużo powiedział, a drugiego za to, że nie chciał zwolnić tego pierwszego na wyraźne polecenie prezydent Dali Grybauskaitė.
I choć sąd później oczyścił z zarzutów i uznał, że ten pierwszy został usunięty ze stanowiska bezprawnie, czyli ten drugi faktycznie został usunięty za to, że nie usunął bezprawnie tego pierwszego, za co sam został usunięty. Po decyzji sądu obydwaj, wprawdzie, do pracy nie wrócili, ale na ich miejscu pozostał protegowany przez urząd prezydenta Kęstutis Jucevičius. Tudzież jego kierowca, właśnie zatrzymany za wymuszanie haraczu. Teraz pozostaje liczyć, że służby dokładnie wyjaśnią, od kogo daniny zbierał i z kim się dzielił, vel oddawał. I że prezydent, przynajmniej tym prazem, nikomu protekcji nie udzieli.