Kontrolerzy sejmowi, pod przysłowiową lupą obserwujący działalność innych instytucji, zupełnie nie widzą co się dzieje dosłownie pod bokiem. A dokładnie, że nadal kwitnie tu pijaństwo. W ciągu ostatnich dziesięciu lat do pracy w tej najwyższej instytucji państwowej zjawiło się siedmiu pijanych posłów. Tyle zanotowali dziennikarze. A więc skoro piją posłowie, czemu mają nie pić pracownicy? Ostatnio pijaniuteńki w pracy został sfilmowany (oczywiście przez dziennikarzy) pracownik magazynu sejmowego, który się zabarykadował przed dziennikarzami w swym gabinecie, że trzeba było wezwać kierownika wydziału usług i zabezpieczenia Alvydasa Milkevičiusa, który musiał również sporo się natrudzić, by otworzył mu drzwi.
Pijaństwo nie jest jedyną biedą tej instytucji, w której panuje swoje prawo. Kiedy ostatnio dla wszystkich użytkowników na Litwie na trzy miesiące został odłączony kanał rosyjskiej telewizji (RTR), to tu pomyślnie nadawał.
Kiedy tylko gmach Sejmu zbudowano, ludzie mówili, że powodem „ślepoty” posłów są różowe szyby. Ale sala obrad już nowa, szyby też nowe, ale „ślepota” dotycząca tego, co się dzieje na własnym podwórku, została.
Nie widzą? Czy nie chcą widzieć? Czy dziwić się potem trzeba, że w państwie nie jest dobrze, wszak ryba psuje się od głowy…