Więcej

    O obłąkanym wzroku i pół na pół

    Mamy weekend, a więc będzie obowiązkowa wycieczka do sklepu. A najlepiej do super- czy hipermarketu. Na zakupy. Najpierw będą te z zawczasu zaplanowane: chleb, mleko, masło, śmietana i kiełbasa. No, a potem już się zacznie szał, kiedy zobaczymy promocje, czyli zniżki, czyli „akcje” jak to nazywają nasi marketingowcy. Głupiejemy wówczas do kwadratu, bo towar wygląda jak darmowy.
    Obłęd w oczach. Ślina cieknie jak u psa z pyska na widok wędzonej parówki. Nie patrzymy na skład obiektu (najczęściej jest to prawie niemożliwe z powodu tekstu wydrukowanego drobnym maczkiem) i ładujemy! Ładujemy już nie do koszyka, a do dużego wózka. A warto przedtem zrobić głęboki wdech i zastanowić się nad ceną, a najlepiej nad „całokształtem” produktu. Żeby nie było tak jak kabarecie.
    Jak żartuje Cezary Pazura, znakomity aktor i komik, który onegdyś rozbawiał nas do łez na konkursie „Dziewczyna »Kuriera Wileńskiego« — Miss Polka Litwy”, w sklepach trzeba wszystko sprawdzać, a najważniejsze pytać. Np. szukając zdrowej żywności:
    „Ostatnio w sklepie widzę parówki z indyka. Pytam, z indyka na pewno? Oczywiście! Na pewno? No, wieee pan… No właśnie, że nie wiem. No, wieee pan… Zawsze dodajemy troszeczkę wieprzowinki… A w jakich proporcjach? No, wieee pan… No właśnie, że nie wiem! No, tak pół na pół… Czyli?! Jedna świnia, jeden indyk…”.