Więcej

    Jak za dawnych czasów

    W okresie międzywojennym litewscy narodowcy (tautininkai) brali pieniądze na swoją działalność od bolszewickiej Rosji. Brali przede wszystkim na zaciekłą antypolską propagandę wśród obywateli Republiki Litewskiej. Ówczesna litewska dyplomacja tańczyła pod moskiewską orkiestrę. Celem czerwonej Rosji było niedopuszczenie do utworzenia sojuszu państw bałtyckich z Polską. I cel ten jak najbardziej został osiągnięty. Zarówno Litwa, jak i Polska, Estonia oraz Łotwa zapłaciły za to niewiarygodnie wysoką cenę.

    Dzisiaj, 4 września, Litewska Główna Komisja Wyborcza wyda karty do zbierania podpisów pod obywatelskim projektem poprawek do ustaw, które mają uniemożliwić zapis nielitewskich nazwisk na głównej stronie paszportu. O to prawo od ponad 20 lat walczą litewscy Polacy.

    Wśród członków inicjatywnej grupy, która będzie musiała zebrać 50 tys. podpisów, dobrze znane czytelnikom „Kuriera” nazwiska Gintarasa Songaily, Kazimierasa Garšvy, Vytautasa Rubavičiusa oraz innych osób o narodowych poglądach. Jeśli im się to uda, to jeszcze bardziej pogłębi niezgodę pomiędzy Polakami i Litwinami. Jeszcze bardziej skomplikuje relację pomiędzy Polską a Litwą. Wątpię, że na tym zyska język litewski, w obronie którego występują zbieracze podpisów, ale na pewno ucieszy to putinowską Rosję.