Jak się okazało, nie tylko kij ma dwa końce, ale i karabin. A ściślej mówiąc, karabin półautomatyczny. Taki wniosek nasuwa się z rozgorzałej w naszym kraju dyskusji wokół poprawek do ustawy zezwalającej żołnierzom ochotnikom i członkom Związku Strzelców nabywać i trzymać w domach broń półautomatyczną.
Na ten pomysł wpadł przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Sejmu RL Artūras Paulauskas. Poseł tłumaczy potrzebę uzbrojenia mieszkańców skomplikowaną sytuacją geopolityczną w naszym regionie. To ponoć ma odstraszyć potencjalnego agresora od zastosowania siły przeciwko Litwie. Uzbrojeni i przeszkoleni mieszkańcy kraju w razie podboju naszego państwa szybko i skutecznie mogliby zorganizować ruch oporu przeciwko okupantom.
Z kolei inny poseł Mečislovas Zasčiurinskas obawia się, że uzbrojenie części naszych współobywateli w broń półautomatyczną uczyni nasze życie jeszcze bardziej niebezpiecznym. A nawet może zdestabilizować sytuację polityczną na Litwie. Poseł bowiem wspominał bunt kilku jednostek litewskich ochotników w 1993 roku.
Nie wiemy, jak rozstrzygnie się ten spór, ale jego wynik będzie świadczył o tym, kogo bardziej boją się rządzący Litwą.
Putina czy własnych obywateli.