Więcej

    Skandal w wojsku litewskim: jednym chleb, drugim… pica

    W litewskich siłach zbrojnych, goszczących sojuszników z NATO, wybuchł skandal. Może to i za mocne słowo co do zgrzytów pomiędzy wojakami szykującymi się do odstraszenia możliwej agresji rosyjskiego niedźwiedzia, ale jak się mówi – niesmak jest. W żołądkach żołnierzy. Litewskich.
    Otóż zauważyli oni z przykrością, że kiedy  gryzą chleb czarny, to 130 Amerykanów na swoich talerzach mają… pice. Co jest do cholery?!
    Otóż stołowanie gości jest o 34,15 proc. droższe.
    Bo dla zaoceaniaków dniówka żywnościowa to 8,2 euro (bez VAT-u), a dla litewskich patriotów – 5,4 euro (też bez VAT-u).
    To jakby naszych szwejków karmiono w stołówce, a Amerykanów w restauracji. Generałowie litewscy usprawiedliwiają się, że brakuje forsy na dalsze uzbrojenie, stąd taka dniówka dla swoich, a droższa dla Amerykanów, bo mają inne upodobania kulinarne, np. lubią batoniki czekoladowe.
    Ministerstwo uspokaja, że zgodnie z umową cały wikt gości jest później opłacany z kasy US Army.
    Ja też nie widzę w tym nic bardzo złego. Ale z innego powodu.
    Jak mawiał Szwejk, żołnierzowi przed bitwą w ogóle nie powinni dawać jeść:
    „Kto się obeżre i zostanie ranny w brzuch, przepadnie jak amen w pacierzu, bo komiśniak i zupa wylezą mu zaraz z kiszek i zapalenie murowane. Ale gdy żołądek ma pusty, to taka rana w brzuch jest głupstwem, jakby go ukąsiła osa, jednym słowem, sama uciecha!”.
    Więc jeszcze raz spokojnie. Mamy przewagę nad tymi sojusznikami-obżartuchami!