Wraz ze zbliżającym się końcem kadencji sejmowej parlamentarzyści starają się ten czas wykorzystać bardzo aktywnie. A mianowicie za pieniądze podatnika jak najwięcej zwiedzić krajów.
Prym w tej rywalizacji wiedzie przewodnicząca Sejmu Loreta Graužinienė. Zdecydowanie wyprzedziła swych poprzedników, którym daleko było do rekordów wojażowych obecnej przewodniczącej Sejmu.
Vydas Gedvilas był za granicą dziesięć razy, Irena Degutienė — pięć.
Poprzednicy Lorety jechali do Polski, Łotwy, Estonii, Belgii.
Natomiast Graužinienė ma ostatnio na swym koncie Japonię, do której leciała z ochroną. A do końca kadencji ma w swoich planach 16 wojaży.
W kwietniu wybiera się do Mongolii, Polski, w maju — do Luksemburga, Gruzji, na Ukrainę. Omawiany jest też obecnie jej wyjazd do Kazachstanu.
A do końca kadencji ma w planach: Francję, Izrael, Chiny, Łotwę, Estonię…
W kuluarach Sejmowych żartują, że przewodnicząca Sejmu chce zwyciężyć, jeżeli chodzi o wojaże samą prezydent, która z racji na swoje stanowisko ma w pieczy politykę zagraniczną i z tego powodu odbywa rocznie ponad 20 wojaży zagranicznych.
No cóż, będziemy śledzić za tymi ciekawym współzawodnictwem dwóch najbardziej wpływowych pań kraju. Bo i co innego nam zostaje robić.
Osobiście stawiam na zwycięstwo Lorety. Nie zejdzie łatwo z „trasy” — wszak po wyborach taka szansa darmowego podróżowania na pewno się nie powtórzy.