Więcej

    Litewska chciwość bez granic

    Kiedy, hen przed laty, zaproszono Amerykanów do zarządzania rafinerią w Możejkach, a ci zgodzili się za darmo ją przejąć, na Litwie zapanowała euforia! A kiedy jankesi zrozumieli, że bez rosyjskiej rurki z ropą nic nie poradzą, wówczas po cichu, z hiperodprawami i długami się wycofali.
    Wówczas rosyjski niedźwiedź zaproponował swoją opiekę tej pasieki. I tu blady strach padł nie tylko na Litwę, ale całą Unię: toż to ekspansja i zagrożenie dla wszystkich państw spod dwunastu gwiazdek!
    Na ratunek idzie polski Orlen, który drogo kupuje, modernizuje i rozbudowuje rafinerię. Inwestycja od 2006 roku to 6 mld dol! To największa złota kura Litwy: największy pracodawca i takiż płatnik podatków.
    Ale tu pojawiła się zazdrosna zaściankowość. Państwowe Litewskie Koleje w 2008 r. zdemontowały (niby na remont) 19-kilometrowy odcinek torów na Łotwę, którym Polacy eksportowali produkcję.
    Zaproponowały „obwodnicę” i drastycznie podniosły stawki za przewóz na rzecz Orlenu, który nie może korzystać z usług innego przewoźnika. W konsekwencji tylko w latach 2013-2014 Możejki przyniosły koncernowi 213 mln dol. straty.
    Skandal wreszcie dojrzała Komisja Europejska i postawiła ultimatum: albo 43 mln euro kary plus odbudowa torów, albo podział monopolisty na dwa podmioty gospodarcze: infrastruktury i przewozu.
    I tu u nas jak zawsze się zaczęło. Że i owszem, ale podział potrzebuje czasu, analizy itp. i do d.
    Czym się to wszystko skończy nie wiadomo. A ja tak myślę, że zgodnie z ludowym określeniem Litwy jako kraju szwagrów, będzie tak: była spółka szwagrowie.co, będzie szwagier-1.co i szwagier-2.co.
    A co z oskubywanym orłem Orlena? Może trzeba – wzorem rury Rosjan – zamknąć na remont dawną kupę żelaza? I może wtedy Litwie rura zmięknie.