Więcej

    Nauczyciel (nie)potrzebny

    Jedna z moich znajomych pochodzi z rodziny nauczycielskiej. Jej babcia i mama całe życie przepracowały w szkole. Ona też chciała. Skończyła studia ze specjalnością pedagogiczną i nie wyobrażała siebie w innej pracy. A jednak…
    Okazało się, że w Wilnie znalezienie stałej pracy na cały etat jest bardzo trudne. Nauczycieli, owszem – potrzeba, ale na zastępstwo lub na kilka godzin. Ostatecznie więc przerwała rodzinną tradycję. Do swoich studiów magisterskich dorobiła kilka kursów i pracuje spokojnie w banku, nie martwiąc się, że może stracić pracę, bo ktoś wraca z urlopu macierzyńskiego, lub że w przyszłym roku zabraknie dla niej godzin.
    Młody człowiek, który kończy studia ze specjalnością nauczycielską, chce pracować w szkole, ale chce także kupić sobie samochód, wyprowadzić się od rodziców i zacząć samodzielne życie. Niestety – szkoła nie jest mu tego w stanie zapewnić. Zarobki nauczyciela są bardzo uzależnione nie tylko od liczby godzin, ale także od takich czynników, jak staż pracy czy awans zawodowy. A na to niestety – trzeba długo czekać. Nawet jeśli komuś uda się znaleźć pracę na stałe, a nie na zastępstwo, zanim zacznie zarabiać tyle, że wystarczy mu na samodzielne życie, minie kilkanaście lat. Nie wszyscy mają tyle czasu. A przecież nie jest w interesie państwa, by za 10, 20 lat zawód nauczyciela wykonywali by tylko ci, którym nie udało się znaleźć lepiej płatnej pracy…