Więcej

    Nic nowego pod słońcem

    Kiedy przed niespełna półroczem Litewski Związek Chłopów i Zielonych zdecydowanie wygrał drugą turę wyborów parlamentarnych, prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė powiedziała: „Druga tura wyborów pokazała, że ludzie oczekują istotnych zmian. W większości okręgów politycznych weteranów zastąpiły nowe twarze. To oznacza zmiany na politycznej mapie Litwy”.
    Ludzie oczekiwali, że te zmiany przyniosą realizację niektórych przynajmniej postulatów, którymi przed wyborami tak szczodrze szafowała partia pragmatycznego obszarnika. Dzisiaj już każdy szeregowy wyborca wie, że przez najbliższe lata nie ma co się spodziewać niczego nowego.
    Realia przygnębiają: co piąty obywatel kraju otrzymuje wynagrodzenie minimalne lub zarabia jeszcze mniej. Nie lepsze prognozy dotyczą emerytów, którym już na wstępie ta właśnie partia obiecała zwiększyć emerytury o 40 euro. Podniesiono je o 20 euro, a w niektórych przypadkach o jeszcze mniejszą kwotę. Obietnice kolejnej podwyżki wiąże się obecnie z rokiem 2018, albo nawet z 2019.
    Okazuje się bowiem, że najbiedniejsi (?!) są politycy. Ich wynagrodzenie wzrośnie o 11-13 proc., płace urzędników państwowych wzrosną o 37-49 proc., a pracowników wywiadu o 13-40 proc. Najkomiczniejszy jest argument, że należy zwiększyć pensje kontrolerom, pracownikom urzędów ochrony konkurencji itd., żeby… nie mieli pokusy brania łapówek.
    Rewelacyjne uzasadnienie, bynajmniej nie primaaprilisowe.