Liberałowie rządzący wileńskim samorządem borykają się z zadłużeniem stolicy. Wzrosną im też „odsetki” kredytu zaufania mieszkańców stolicy, bo zapowiedzieli podniesienie cen za ogrzewanie.
No i teraz robią kolejny, klasyczny unik w rodzaju „odwrócić uwagę od dużego problemu, robiąc małe, ale bardzo rozreklamowane prezenciki”. Otóż urządzili specjalnie oznaczone miejsca postoju zarezerwowane dla rodziców odwożących dzieci do szkół. Takie przystanki, nazywane w świecie „Kiss and Ride” („Pocałuj i jedź”), pojawiły się w stolicy oznakowane jako „K+R”.
Zapożyczony pomysł jest dobry, tylko sęk w tym, że bardzo ubogo zagospodarowany. Teraz takich miejsc postojowych dla zdesperowanych pośpiechem rodziców jest raptem od 12 do… 2! Nawet kilkusekundowe „stop-cmok!” prowadzi do kolejek pod szkołami. Rodzice już po pierwszych dniach wprowadzenia „nowości” mówią, że z tym „kiss” to władze mogą ich pocałować w… czoło. Zamiast próbować rozbudować parkingi pod szkołami lub urządzić strefy zakazu postoju (np. w porannych i wieczornych godzinach) władze zachowują się, jak te małe dzieci: „zobaczcie, jaką wam książeczkę kolorowankę sprezentowaliśmy!”.
No, tak z tymi 2-12 stroniczkami…