Więcej

    Polowanie na baranów

    Kolejny skandalik w naszym konsumpcyjnym błotku. Skandalik, bo nasi „chlebozjadacze” już się do tego przyzwyczaili. Tak jak i dziennikarze złaknieni sensacyjnych tematów. Nie ma bomb z pomstą – znowu nas oszukują! Jest tylko sucha konstatacja faktu – kolejne przekręty handlowców. Mowa o złośliwej wprost recydywie z cenami. Taka zabawa w kotka i myszkę. Klient połknie haczyk czy się zakrztusi?

    Otóż  po raz kolejny Państwowa Służba Ochrony Praw Konsumentów, po skargach swoich podopiecznych, skonstatowała fakt, że sieci handlowe Maxima (237 sklepów), Norfa (140) i Rimi (56) oszukują i nałożyła sankcje za wprowadzanie w błąd mieszkańców na temat cen artykułów.

    Chodzi o podawanie jednej ceny na etykietce, a innej w kasie, o tumanienie ogłupiałego, bo zahipnotyzowanego zniżkami konsumenta – kiedy w okresie promocji są stosowane nie okazyjne, a normalne ceny uprzednio podniesione dla zamydlenia oczu.

    Powiecie: „No, wreszcie jest sprawiedliwość!” A figa bez maku! Groźnie brzmiące „sankcje” to raptem kolejno (patrz wyżej) – 8 000 i po 5 000 euro kary. Ale to się chyba „chlebosprzedawcy” wystraszyli… Przy ich obrotach to jest ten przysłowiowy maczek.

    Państwowych nadzorców nie można za bardzo winić. Możliwości ich bata oscylują w granicach 289-8 688 euro. No, gdyby zaistniały okoliczności obciążające, wówczas „rąbnęliby” aż do 34 754 euro. Przepraszam bardzo, a manipulacja to niewinna bajka?!

    Jedno cieszy, a napawa nadzieją na przyszłość, że nowy gracz – Lidl (który swoimi cenami zmusił miejscowych konkurentów do spuszczenia z tonu) nie będzie się paprał takimi obmierzłymi chwytami. Czy naszym monopolistom nie wystarcza już podobno 30-procentowa marża?
    Nic tylko znowu do Polski na zakupy jechać…