Więcej

    Litwa będzie trzeźwiała… po troszeczku

    Z dużej chmury mały deszcz. Tak w kilku słowach można określić przyjętą przez Sejm Litwy ustawę o ograniczeniu dostępności do alkoholu. Hałasu wokół antyalkoholowej ustawy było chyba więcej niżeli wokół samochodu eksposłanki Grety Kildišienė.

    Epopeja z przyjęciem ustawy wykazała, że na Litwie mamy nie tylko całą armię wojowników o trzeźwość, ale i nie mniej liczną armię tych, co stanęli murem za, jak to mówią, „wolnością” spożywania wyskokowych trunków. Trudno jest powiedzieć, ile w działaniach tej drugiej armii było szczerego przywiązania się do wolności, a ile chęci dogodzenia producentom i handlarzom alkoholu, ale walczyli o swoją wolność wyjątkowo dzielnie.

    W wyniku stoczonej wojny mamy bardzo kompromisową ustawę antyalkoholową. Troszeczkę utrudni dostęp do alkoholu młodzieży. Troszeczkę więcej „kłopotów” będą mieli mniej zapobiegliwi amatorzy czegoś mocniejszego. Troszeczkę trzeźwiejsze będą imprezy publiczne i to w zasadzie prawie wszystko, co udało się wywalczyć zwolennikom trzeźwości. Zapowiadają więc dalszą krucjatę przeciwko rozpijaniu Litwy.

    Niezadowolenie wykazuje również alkoholowe lobby. Szacują straty i grożą. Producenci używek grożą zamknięciem gorzelni i zwolnieniami pracowników. Handlarze skróceniem godzin pracy sklepów. Druga runda walki o trzeźwość przed nami.