Więcej

    Nieświęty spokój

    To, że ludziom na Litwie żyje się ciężko, ma nawet niby pewien plus. Przynajmniej tak może wydawać się niektórym litewskim politykom, a nawet części społeczeństwa. Niskie wynagrodzenia i emerytury, świadczenia socjalne oraz wysokie ceny i podatki skutecznie zniechęcają do osiedlenia się na Litwie uchodźców. Rząd zobowiązał się wobec Brukseli do przyjęcia w ramach unijnego programu relokacji 1105 uchodźców z krajów objętych wojną. Na Litwie więc opracowano program integracji Syryjczyków, Irakijczyków i Afgańczyków. Uchodźców uczą podstaw języka litewskiego, zapewniają dach nad głową, szukają im pracy. I nic z tego. Po otrzymaniu oficjalnego statusu uchodźcy, przybysze z Azji uciekają do Niemiec, Szwecji, Danii i innych krajów starej Europy, gdzie wedle ich wyobrażenia można nie pracować i otrzymywać wysokie zasiłki socjalne.

    Sytuacja zadowala litewskie władze. Imitując europejską solidarność, nie muszą w odróżnieniu od Polski i Węgier, odmawiających przyjęcia uchodźców, toczyć batalii z Brukselą. Budżet Litwy w minimalny sposób jest obciążony kosztami utrzymania przybyszy, a zwykli obywatele nie muszą mieć do czynienia z powstałymi w wielu innych krajach UE enklawami niechcących integrować się Azjatów. Mamy więc niby święty spokój. Jednak chciałoby się zadać pytanie. Czy ta litewska chytrość jest uczciwa wobec własnego społeczeństwa, Unii Europejskiej, Polski i Węgier?