Modnym tematem są teraz dzieci, odbierane rodzicom przez funkcjonariuszy litewskiej Służby Ochrony Praw Dziecka. Media wręcz radośnie opisują kolejne skandaliczne przypadku, przypominają historie sprzed roku i wcześniej, wdają się w szczegóły. Zapominają o jednym – nowy porządek obowiązuje od 1 lipca 2018 roku. Można zadać też pytania, gdzie były wszystkie rzetelne i broniące praw obywateli media właśnie rok temu, gdy matka odebranego przez służby dziecka popełniła samobójstwo, gdzie były w czasie tych wszystkich skandalicznych historii, które teraz przypominają? Czemu wówczas nie bito na alarm, chociaż wiedziano o skali zjawiska i jego tragicznych skutkach?
Jeszcze bardziej interesującym tematem jest rola w tym wszystkim rządowej kontroler praw dziecka, Edity Žiobienė, która jak zwykle beznamiętnym tonem coś tam komentuje w mediach, ale za nic nie odpowiada. Była kontrolerem także w czasie, kiedy służby nie potrafiły zapobiec zakatowaniu dziecka w rodzinie patologicznej i teraz, kiedy służby w patologiczny sposób postępują z rodzinami normalnymi. Zapytać wypada – co wynika z pracy pani kontroler, skoro sytuacja się nie poprawia, a wręcz pogarsza i destabilizuje? Czy może być tak, że jak ryba, tak i system ochrony praw dziecka – psuje się od głowy?