Po 10-letniej przerwie odbyło się posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej i Sejmu Republiki Litewskiej. Obrady rozpoczęto od tego, co najtrudniejsze, czyli od oceny realizacji Traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy między Polską a Litwą – dokumentu, który, wbrew swojej nazwie, wcale do przyjaźni między oboma krajami jak dotąd nie prowadził, nie ułatwiał także współpracy.
Większość punktów traktatowych nie budzi oczywiście zastrzeżeń. Problemy zaczynają się dopiero od artykułu 13, w którym pojawia się temat praw mniejszości. Dziś, co prawda, o wiele więcej jest spraw, które łączą Polskę i Litwę niż 10 czy też 5 lat temu, gdy podjęto nieudaną próbę reaktywowania zgromadzenia. Zbliżają nie tylko wspólne interesy, ale także poczucie wspólnego zagrożenia. Nie znaczy to jednak wcale, że prawa Polaków na Litwie, o które Polska upominała się w traktacie, tracą na znaczeniu. Bez uporządkowania tej sprawy nie można mówić o trwałym porozumieniu pomiędzy Wilnem a Warszawą, a o takie właśnie porozumienie chodzi. Bo dobre polsko-litewskie sąsiedztwo zawsze było i pozostanie w naszym interesie.