Wileńskie Stare Miasto jest unikalnym elementem światowego dziedzictwa, z racji zaś na swój charakter znalazło się na liście dziedzictwa kulturalnego UNESCO. Ostatnio coraz więcej ludzi zadaje zaś pytanie: jak długo jeszcze na tej liście pogości? Nie jest to pytanie bezzasadne — ze względu na wyczyny deweloperów Stare Miasto może stracić swój urok i przyciągać tylko tych turystów, którzy będą nas kojarzyli z sowieckim blokowiskiem po katastrofie atomowej.
Oto w okolicy muru miejskiego projektowane są postmodernistyczne bryły z luksusowymi mieszkaniami (i bez odpowiedniej ilości miejsc parkingowych, rzecz jasna), które nijak się mają do otoczenia. Samorząd na to przyzwala. Ale przecież, podobno, są też takie procedury, jak publiczne konsultacje projektu, podczas których mieszkańcy mogą się wypowiedzieć. No i je zrobiono — we wtorek o 17.30 w środku Starego Miasta, żeby nikt za bardzo po pracy nie zdążył. A o ich terminie powiadomiono na jednym z portali o godzinie 14, tego samego dnia, kiedy się miały odbyć.
Wiadomo nie od dziś, że prawo inaczej obowiązuje zwyczajnych obywateli, a inaczej oligarchów, nawet jeśli uprawiają coś, co prosi się o nazwanie estetycznym terroryzmem wobec architektury miasta. Tylko po co nam taki samorząd i mer, który na to pozwala?