Więcej

    Jakie mamy pojęcie o bezpieczeństwie

    Miałem ostatnio możność obserwowania internetowej dyskusji pod informacją na temat kolejnego tragicznego wypadku na szosie z Wilna do Niemenczyna. Dyskusja nieanonimowa, kulturalna, znane nazwiska, ludzie wykształceni.

    A jednak odniosłem wrażenie pewnego prymitywizmu, jeśli chodzi o jeden aspekt: co zrobić, żeby na trasie niemenczyńskiej ginęło mniej ludzi.
    Większość propozycji sprowadzała się do ograniczenia prędkości. Postawić radary, zrobić odcinkowy pomiar prędkości, zamontować górki spowalniające – tzw. leżących policjantów.
    Ludzie sobie w tym przytakują bez zastanowienia, ani nawet myślą, że poskutkuje to tym, że szosa zmieni się w jeden, długi na 20 km korek, a ginąć ludzie zaczną na pobocznych dróżkach, próbując go ominąć i nadrobić prędkością. Okazuje się, że w społeczeństwie mamy nikłą wiedzę, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i to, jakimi środkami je zapewnić.

    W przypadku połączenia z Niemenczynem trzeba myśleć w perspektywie długoterminowej. Z jednej strony inwestować w powstanie dwupasmowej (tym samym – bezpiecznej) drogi na całej długości trasy, tworzyć bezkolizyjne zjazdy do okolicznych miejscowości, a także rozładować ruch samochodowy, tworząc dogodne połączenia kolejowe i rzeczne. Drogo? Ludzkie życie i czas są warte więcej.