„Marsz Żywych”, organizowany co roku, by upamiętnić Dzień Zagłady Żydów Litewskich, jest bardzo wymowną formą łączenia wydarzeń z przeszłości i chwili obecnej, od wielokulturowej tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego, przez zbrodnie okresu wojny, aż do dzisiejszej rzeczywistości.
Po prostu pokazuje, że pomimo zagłady, Żydzi nie tylko na Litwie byli, ale nadal są. Co więcej – są ważną częścią litewskiej społeczności. Nie pozwalają zapomnieć nie tylko o wielokulturowych tradycjach Litwy, ale także o tym, do czego prowadzi ich odrzucenie. Przypominają o grobie Gaona Wileńskiego, który dla miasta znaczy dziś o wiele mniej niż miejsce rekreacyjne
. Pozostają wyzwaniem dla litewskiej pamięci historycznej, która bardzo chętnie zapomniałaby o tym, kim byli „miejscowi kolaboranci”, czyli sprawcy mordów, w tak oględny sposób określani na tablicach przy miejscach zbrodni. Wreszcie, zwłaszcza w Wilnie, ich obecność jest świadectwem tego, że to miasto, pomimo starań dwóch totalitaryzmów, nie straciło swojego wielokulturowego charakteru. Nie stało się ani własnością jednego narodu, ani sowiecką mieszanką, w której nikt nie pamięta o swoich korzeniach.