Więcej

    Ustawy nie mają magicznej mocy

    Propozycja konserwatystów, by wprowadzić w przedszkolach mniejszości narodowych obowiązkowe pięć godzin języka litewskiego w tygodniu, budzi bardzo mieszane uczucia. Jak deklarują autorzy projektu, ma on na celu uzdrowienie dostrzeżonych przez nich problemów mniejszości z językiem państwowym. Niestety – dokładnie temu samemu miało służyć ujednolicenie programów nauczania po 2011 r. Jaki był tego efekt, doskonale widać.

    Słabość tego rodzaju politycznych rozwiązań nie polega wcale na tym, że prowadzą do niechcianych celów, bo cel, przynajmniej ten deklarowany, jest dobry – język państwowy bez wątpienia warto dobrze znać i mieszkający na Litwie Polacy doskonale o tym wiedzą. Niestety, w ujęciu reformy z 2011 r. ten cel miał zostać osiągniety nie za pomocą konkretnych programów, pomocy dydaktycznych, dodatkowych godzin, ale po prostu – odgórnego uznania, że pierwszoklasista z polskiej rodziny zna język państwowy tak samo dobrze, jak jego rówieśnik z litewskiej. Oczywiście, ustawy nie mają magicznej mocy, która zmienia rzeczywistość, nic więc dziwnego, że poziom wcale się nie poprawił.

    Teraz poziom znajomości języka ma nadrobić przedszkole. Ale znów – nie można oczekiwać, że rzeczywistość zmieni się sama. Nie da się wprowadzić dodatkowych zajęć, nie przewidując na nie dodatkowych środków ani dodatkowej kadry. Oczywiście, można te problemy rozwiązać zajmując się choćby rozpatrzeniem projektu, który wyszeł od ministerstwa oświaty i dotyczy wprowadzenia dodatkowych zajęć z litewskiego w przedszkolach, a w Sejmie RL leży od 10 miesięcy. Ale po co wydawać budżetowe pieniądze, skoro można ogłosić, że lekcje w przedszkolach są, wychowawczynie są kompetentne do nauczania litewskiego i nie trzeba na to żadnych środków?