11 marca Litwa będzie obchodziła 30-lecie przywrócenia niepodległości. Decyzja ówczesnej Rady Najwyższej, która jako pierwsza ogłosiła niepodległość spośród republik związkowych, miała kluczowe znaczenie w upadku Związku Sowieckiego i komunizmu w naszej części Europy.
Cieszy, że mimo niesprzyjającej sytuacji, zarówno w 1990, jak i w 1918 r. przy narodzinach niepodległości byli litewscy Polacy. W 1918 r. wśród sygnatariuszy znalazł się tylko jeden Polak, Stanisław Narutowicz, w 1990 r. liczba polskich sygnatariuszy zwiększyła się do czterech parlamentarzystów. Poza tym spora część zwykłych Polaków litewskich broniła młodej niepodległości pod Sejmem oraz wieżą telewizyjną. W ostatnich 100 latach relacje polsko-litewskie z pewnością nie należały do łatwych: konflikt o Wilno, próby powołania autonomii, walki w czasie II wojny światowej czy ostatnio spór o oświatę i ujednolicony egzamin z języka litewskiego, który na kilka lat pogrzebał strategiczne partnerstwo między dwoma krajami. A jednak nie patrząc na liczne zatargi i wzajemne oskarżenia, Litwinom i Polakom udało się uniknąć poważniejszych ofiar i w najbardziej niesprzyjających warunkach obie strony szukały porozumienia.
11 marca przypada też 82. rocznica incydentu zbrojnego na granicy polsko-litewskiej, w którym zginął polski żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza Stanisław Serafin. W okresie międzywojennym incydenty zbrojne na polsko-litewskim pograniczu nie były czymś wyjątkowym. W tym przypadku Warszawa postanowiła działać inaczej. 17 marca 1938 r. rząd polski wystosował stronie litewskiej ultimatum, którego jedynym warunkiem było nawiązanie stosunków dyplomatycznych. Oczywiście, można zrozumieć pewien żal Litwy i Litwinów o to, że presja w postaci groźby użycia siły wojskowej nie jest najlepszym argumentem do nawiązania dobrosąsiedzkich relacji. Jednak bądź co bądź dzięki temu posunięciu władz polskich udało się ułożyć poprawne relacje u samego schyłku II RP oraz I Republiki. Miało to swoją kontynuację podczas kampanii wrześniowej, w której neutralna Litwa generalnie przychylnie patrzyła na polskich uchodźców. Ja sam dziś jestem optymistą, jeśli chodzi o stosunki dwustronne. Ostatnio, m.in. z inicjatywy Polskiego Klubu Dyskusyjnego, na pochodzie spod Sejmu z okazji 11 marca jest coraz więcej Polaków i polskich flag. Mam nadzieję, że w tym roku będzie nas jeszcze więcej. W ten sposób będziemy mogli zamanifestować, że litewscy Polacy są integralną częścią społeczeństwa Litwy.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 8(22) 22-29/02/ 2020