W porównaniu z minionymi dwoma miesiącami – jest już całkiem nieźle. Ministerstwo ochrony zdrowia codziennie donosi o malejącej liczbie zakażonych COVID-19. Nasz kraj jest w światowej czołówce pod względem wykonywania testów.
Litewskie szpitale, w odróżnieniu od Włoch czy Hiszpanii, nie zostały sparaliżowane ogromną liczbą ciężko chorych. Na koronawirusa na Litwie zmarło relatywnie niedużo zakażonych. Władze powoli więc odmrażają gospodarkę.
Litewskie przedsiębiorstwa znowu zaczynają potrzebować pracowników. Drzwi otwierają szkoły, przedszkola, przychodnie, sklepy, fryzjernie. Możemy już podróżować do niektórych sąsiednich państw, w tym do Polski. Wierni wypełniają kościoły. Ładna, wiosenna pogoda sprawiła, że podczas minionego weekendu tłumy zmęczonych kwarantanną mieszkańców Litwy wybrały się na spacery w popularne, turystyczne miejsca. Życie na Litwie powoli dochodzi do normy.
Jednak ciesząc się z poluzowania wymogów kwarantanny, musimy zdawać sobie sprawę, że wirus COVID-19 nigdzie nie zniknął. Jego rozprzestrzenianie zostało opanowane naszym wspólnym, ogromnym wysiłkiem. Te dwa miesiące kosztowały nas wszystkich, wymagały olbrzymich ludzkich i gospodarczych nakładów. Czy teraz my sami, swoim bezmyślnym zachowaniem się, niestosowaniem się do zaleceń władz, zmarnujemy ten wysiłek?