Tak! Tak jest u nas! Rolnicy wnerwieni do czerwoności spadającymi cenami skupu mleka wylewają je na ziemię. No, to teraz przynajmniej wiemy, jak się robi ptasie mleczko.
Ale żarty na bok. Ten protest rolników jest burzliwie postrzegany przez opinię społeczną: „Jak to? Marnować dobro? Toż to grzech!”.
I owszem, ale rolnik nie może – ot tak sobie – rozdawać „zielonego” mleka. Są od tego różne regulacje prawne. A tymczasem sprzedawcy mleka, w trosce o dobro ludzi (?!) – np. taka Maxima – deklarują zmniejszyć swoje zyski o 15 proc. (a propos, a jak wysoka jest Państwa marża?) i zapraszają do dołączenia do akcji producentów mleka.
Naturalne mleko w skupie tanieje z każdym miesiącem. W kwietniu rolnikom płacono średnio po 282 euro za tonę (9,2 proc. mniej w porównaniu do miesiąca poprzedniego), czyli po 0,282 euro za 1 litr mleka (zawartość tłuszczu 4,25 proc. i białka 3,36 proc.). Pamiętacie, ile płacicie w sklepie za litr mleka o takim „oprocentowaniu”? Więc do kogo ta gadka o solidarności w dobie nadciągającego kryzysu powirusowego?
Niedawno pewien markowy, niemiecki browar, dusząc się od nadprodukcji, rozdawał wszystkim chętnym swoje bogactwo w kolorze bursztynu. Na Litwie, przed laty, kiedy była jabłkowa „klęska urodzaju”, ludzie wywieszali na płotach ogłoszenia w rodzaju „Zapraszamy – zbierz i zabierz!”.
A teraz…