Duńskie Towarzystwo Biblijne, powiązane z luteranami, opublikowało nowe (poprawione) tłumaczenie Biblii, w którym słowo „Izrael” zostało zastąpione wyrazami „Żydzi” lub „my”. Już wcześniej, w 2012 r., ta sama organizacja wydrukowała przekład Nowego Testamentu, w którym dokonała takiej samej operacji językowej.
Wówczas wywołało to protest części chrześcijan, których towarzystwo uspokajało wyjaśnieniami, że chodzi o to, by duńscy protestanci nie pomylili przypadkiem biblijnego ludu Izraela ze współczesnym państwem Izrael. Obecnie światło dzienne ujrzała cała Biblia w poprawionym przekładzie. Tym razem zaprotestowali jednak wyznawcy judaizmu, uważając, że usunięcie słowa Izrael ze Starego Testamentu jest aktem antysemickim. Duński Żyd Jan Frost twierdzi, że mamy do czynienia ze skandalicznym przykładem tzw. teologii zastąpienia, czyli twierdzenia, że Izraelici jako naród wybrany zostali zastąpieni przez Kościół. Do tej pory jednak taka interpretacja stosowana była tylko w odniesieniu do historii biblijnej po Jezusie. Teraz Izrael został usunięty nawet z kart Starego Testamentu. „Drobna korekta” sprawiła, że w wielu miejscach tekst Pisma stał się absurdalny, np. w oryginalnej Księdze Rodzaju Bóg po zmaganiach z Jakubem nad potokiem Jabbok nadaje mu imię Izrael. W poprawionym przekładzie nowe imię brzmi… „my”. Zmiana słowa spowodowała radykalną zmianę sensu. To nie Izrael został przez Boga wybrany, lecz „my”. Komentatorzy religijni uważają, że rewizjonistyczny przekład Biblii jest ukłonem w stronę rosnącej w siłę społeczności muzułmańskiej, która alergicznie reaguje na słowo „Izrael”. Obecnie w Danii mieszka ok. 320 tys. wyznawców islamu (to 5,5 proc. ludności kraju). Z kolei społeczność żydowska jest nieduża i stale się kurczy. O ile w 2016 r. liczyła 8,5 tys. osób, o tyle w 2019 już tylko 6 tys. Część Żydów wyjeżdża zresztą do Izraela w obawie przed muzułmanami. Czują, że w Danii robi się dla nich coraz ciaśniej. Już nawet w Torze nie ma dla nich miejsca. Redaktorzy z Duńskiego Towarzystwa Biblijnego tłumaczą się z kolei, że dokonywane przez nich zmiany nie mają charakteru antysemickiego, ponieważ dotyczą także innych wyrazów, np. wyeliminowali oni lub zamienili w Piśmie Świętym takie słowa, jak „grzech”, „łaska” czy „przymierze”. No cóż, są ludzie, którzy uważają, że dobrze byłoby, gdyby Pan Bóg, zanim stworzył świat, najpierw ich poprosił o radę.
Grzegorz Górny
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 21(59) 23-29/05/2020