Więcej

    Czy plaża na Łukiszkach powinna zostać?

    Plac Łukiski nie jest miejscem szczęśliwym. W ciągu ostatnich wieków służył bardziej okupantom, niż mieszkańcom – Rosjanie mordowali tutaj walczących o naszą wolność powstańców, zarówno Niemcy, jak i Rosjanie w budynku sądu urządzili katownię, później za okupacji sowieckiej pomnik Lenina miał symbolizować władzę Moskwy nad naszymi ziemiami.

    Stąd niektórzy mówią o „zaklęciu” historii ciążącym nad placem. Podejmowane są różne próby przywrócenia placu mieszkańcom – jak choćby urządzenie tu lodowiska zimą czy organizowanie różnych festynów. A teraz – samorząd urządził tu plażę, która podzieliła mieszkańców. Wielu nie podoba się taki pomysł, inni zaś pytają, czym to się różni od lodowiska.

    Plaża to miejsce specyficzne, ze szczególną atmosferą, charakterystycznym dla siebie ubiorem i zachowaniami. Tym się różni choćby od ślizgawki czy stoisk kiermaszowych. I nikt tu nie mówi, iż są to zachowania i stroje w jakiś sposób złe – ale niekoniecznie stosowne w miejscu pamięci. Stosowność jest słowem kluczowym – nie ma nic niestosownego w spacerowaniu po cmentarzu, ale już wyprowadzanie tam psa niestosowne jest, i to bardzo.

    Nie wierzę, że nie było innego miejsca na plażę (niedaleko są place Kudirki czy Žemaitė), a nikt merowi nie podpowiedział, że ta lokalizacja jest niestosowna. Jeśli już, to można plażę zrobić było przy ulicy Zamkowej, zmieniającej się w rzekę po każdym deszczu – bo zrobić remontu zatkanej kanalizacji mer Šimašius ewidentnie nie planuje…