Przed 10 dniami Rosja zaatakowała Ukrainę. Felieton piszę w poniedziałek 28 lutego, kiedy media podały, że zakończyły się rozmowy ukraińsko-rosyjskie na terytorium Ukrainy. Wojna trwa nadal. Zgadzam się z tymi ekspertami, którzy podkreślają, że wojna nie zaczęła się 24 lutego 2022 r.
Wojna zaczęła się przed ośmioma laty od okupacji Krymu i rozpętania konfliktu na Donbasie. Nie chcę teraz prognozować, jak będzie się rozwijała sytuacja. Na razie jest mnóstwo niewiadomych, które mogą wpłynąć na przebieg wydarzeń. Oczywiście z całego serca kibicuję Ukraińcom, którzy bohatersko walczą z rosyjskim najeźdźcą. Jedno jest pewne, sytuacja kardynalnie się zmieniła. Ukraina pokazała, że potrafi walczyć i skutecznie odpierać ataki o wiele większego nieprzyjaciela. Chociaż nikt, przynajmniej oficjalnie, nie wierzył, że Putin zdecyduje się na otwartą wojnę, to zarówno ukraińskie wojsko, jak i społeczeństwo pokazało, że są przygotowane na walkę z okupantem. Sytuacja zmieniła się też na Litwie. Praktycznie nikt nie kwestionował tego, że to Rosja jest agresorem. Były niechlubne wyjątki. Niestety, wśród tych wyjątków znalazł się Zbigniew Jedziński, który w pierwszych godzinach agresji podał na Facebooku, że ukraińska armia masowo składa broń. Był mer Wisaginii Erlandas Galaguzas, który nazwał wojnę Rosji z Ukrainą – wojną domową.
Był Algirdas Paleckis, który tradycyjnie oskarżył o wszystko USA i Zachód. Niemniej oficjalnie wszystkie siły polityczne potępiły agresję. W tym też polska partia. Posłowie AWPL-ZChR głosowali za rezolucją Sejmu potępiającą działania Rosji, Zarząd Główny ZPL wydał odpowiednie oświadczenie. Mam nadzieję, że ten kurs naszych działaczy będzie utrzymany i nie będziemy mieli powtórki ze „wstążką św. Jerzego”. Bardzo ważny był apel mera Wilna Remigijusa Šimašiusa. „Każdy, kto obrazi litewskiego rosyjskojęzycznego (nieważne, czy to będzie Litwin, Białorusin, Rosjanin, czy Ukrainiec), jest łajdakiem. Każdy, który zauważy te znieważenie i go nie powstrzyma, jest tchórzem” – napisał polityk. To są bardzo ważne słowa. Bo bądźmy szczerzy, obecnie litewscy Rosjanie są w na dużo gorszej sytuacji niż Polacy. Litwa i Polska są sojusznikami. Rosja jest wrogiem. Dlatego dbanie o wszystkich przedstawicieli mniejszości narodowych jest zwyczajnie obowiązkiem Litwy. Nawet nie dlatego, że może to wykorzystać Kreml. A na pewno to wykorzysta. Tylko dlatego, że wszyscy jesteśmy obywatelami Litwy.
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 9(27) 05-11/03/2022