Więcej

    Gdzie wileńskie grupy interesu?

    Jedna z organizacji pozarządowych ogłosiła raport dotyczący spotkań merów samorządów na Litwie z grupami interesu. Wyłania się z niego bardzo ciekawy obraz. Większość merów publikuje dane dotyczące swoich służbowych spotkań.

    I tak wychodzi, że większość merów w ciągu 2021 r. odbyła ok. 200 spotkań z różnymi grupami interesu. Jako takie rozumie się: stowarzyszenia, organizacje branżowe, związki zawodowe, nieformalne grupy mieszkańców itd. Na tym tle zupełnie wyjątkowo wypada mer Wilna, który takich spotkań zadeklarował niecałe 40. Pojawiły się podejrzenia, że spotyka się z grupami interesu pokątnie. Mam, naturalnie, pewne przypuszczenia dotyczące takiego stanu rzeczy. Jedna z hipotez jest taka, że związane ze swoją partią grupy interesu mer wprowadził po prostu do samorządu, więc nie spotyka się z nimi jako z zewnętrznymi grupami interesu, tylko w ramach spotkań roboczych wewnętrznych. Ba, można nawet hipotetycznie przypuszczać, że określone grupy interesu reprezentuje jego nowa żona, a szczegółów spotkań z nią mer nie tylko nie musi deklarować, lecz nawet nikt z mieszkańców tego nie chce.

    O „małżeństwie” samorządu z deweloperką, drogowcami i innymi branżami też sporo plotek chodzi. Mam też alternatywną hipotezę. Mer po prostu interesy większości mieszkańców ma gdzieś, więc nie widzi potrzeby, żeby się z nimi spotykać. Na poparcie tej hipotezy mam też doświadczenie własne z czasów, kiedy toczyła się walka o losy stołecznej „Piątki” – wówczas świeżo wybrany mer tematem nie był zupełnie zainteresowany i spławiał go jak mógł. Ostatnio obserwowałem, jak w Wilnie odbywają się konsultacje społeczne dotyczące tak ukochanego przez samorządowe grupy interesu zagęszczania zabudowy. Między blokami w Żyrmunach ma powstać nowy blok w miejscu skwerku z trawnikiem i drzewami. Mieszkańcy nie są zachwyceni. Na spotkanie wirtualne i zdalne, bo pandemia, przybyli architekt, deweloper i ich adwokat – który praktycznie jako jedyny od strony „budowniczej” zabierał głos. Na wszystkie pytania i argumenty mieszkańców była jedna odpowiedź: „Wszystko robimy zgodnie z prawem, otrzymaliśmy stosowne pozwolenia od samorządu”. Domyślnie: „Wypchajcie się, zrobimy jak będziemy chcieli”. A więc może nie ma powodów do oburzenia, że mer odbywa jakieś potajemne spotkania z nieokreślonymi grupami interesu w towarzystwie pudełek z ciekawą zawartością, a wszystko jest o wiele prostsze?


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 25 (74) 25/06-01/07/2022