Więcej

    Piętnaście lat Kosowa

    17 lutego 2008 r. Kosowo ogłosiło niepodległość. Jedne kraje ten fakt prawnie uznały, inne nie, z różnych zresztą powodów – ale dla naszej części świata nie miało to zasadniczo większego znaczenia.

    Piętnaście lat Kosowa Fakt ten stał się jednak pożywką dla – tradycyjnie kłamliwej i obłudnej – rosyjskiej propagandy. Kremlowskie tuby i ich lokalne mikroprzekaźniki bowiem jak mantrę powtarzają: niepodległość Kosowa naruszyła zasadę nienaruszalności granic i to przez to państwo rosyjskie zaczęło napadać na sąsiadów. Jest to, oczywiście, nieprawda. Rosyjski imperializm nigdy nie szanował żadnej nienaruszalności granic innych niż swojej strefy wpływów. Złamaniem nienaruszalności granic był terrorystyczny atak na litewskich strażników granicznych w lipcu 1990 r. i próba wojskowego przewrotu 13 stycznia 1991 r.

    Interwencja wojskowa w Abchazji w 1992 r., wojny czeczeńskie – to kolejne przykłady łamania przez rosyjskich imperialistów zasady nienaruszalności granic, kiedy było im to wygodne. I to wszystko przed ogłoszeniem przez Kosowo niepodległości. Ale przykładem, który zwłaszcza warto przytoczyć, jest znajdująca się na terytorium Mołdawii separatystyczna Naddniestrzańska Republika Mołdawska, istniejąca wyłącznie dlatego, że po rozpadzie Związku Sowieckiego nie zostały stamtąd wyprowadzone rosyjskie wojska. Jak bardzo rosyjscy oligarchowie i kacykowie szanują nienaruszalność granic, można się było tam przekonać w roku 2006, kiedy – nieprzypadkowo – w dniu 17 września zorganizowano referendum. Głosującym zadano dwa pytania: „Czu uważasz za możliwe zrezygnowanie z niepodległości Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej i połączenie się z Republiką Mołdawii?” oraz „Czy popierasz drogę ku niepodległości Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej i następnie dobrowolne przyłączenie Naddniestrza do Federacji Rosyjskiej?”. Wyników można się było spodziewać po zastosowanych metodach: karty do głosowania drukowano aż trzy razy, listy wyborcze uprzednio oczyszczono z wyborców, których uznano za niepewnych, kwitła „turystyka wyborcza” i głosowanie w kilku lokalach przez jedną osobę, zaś grupy aktywistów odwiedzały ludzi w domach i informowały, że jak nie pójdą głosować, to będą sobie szukać „nowego domu w Rumunii”. Niepodległość Kosowa nie mogła przebudzić rosyjskiego imperializmu – bo on nigdy nie spał.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 7(20) 18-24/02/2023