Więcej

    Śmierć za wolność

    Sporów historycznych w Polsce nigdy nie brakowało i zapewne długo jeszcze nie zabraknie. Naród, który doświadczył tak wiele, ma mnóstwo tematów do przepracowania. Oczywiście, że słychać czasem głosy w stylu: „dalibyście już spokój, są ważniejsze, bieżące sprawy”. Zgodzić się z nimi nie sposób, bo nie sposób rzeczywiście iść do przodu bez załatwienia spraw z przeszłości.

    Spierać się trzeba, byle rzeczowo, na argumenty, bez zbędnego zacietrzewienia, nienawiści, przyjętych z góry niepodważalnych tez. Tylko tak można próbować dojść do prawdy. W ostatnich dniach gorąco zrobiło się w debacie publicznej wokół śmierci Stanisława Pyjasa, przy okazji kolejnej rocznicy śmierci opozycyjnego studenta, którego ciało znaleziono w Krakowie 7 maja 1977 r. Śledztwo w sprawie trwało 42 lata i w 2019 r. skończyło się umorzeniem z powodu niewykrycia sprawców. Wkrótce potem swoje, dziennikarskie śledztwo, wszczął Cezary Łazarewicz, z którym rozmawiam na łamach tego numeru magazynu. Efektem jego pracy jest właśnie wydana książka „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa”. Przytacza w niej argumenty za tym, że śmierć studenta była zabójstwem politycznym, ale i za tym, że mogła być zwykłym wypadkiem. Być może z wysokich schodów kamienicy spadł sam, być może ktoś mu w tym pomógł. Na takie stawianie sprawy głośno oburza się Bronisław Wildstein. Przyjaciel Pyjasa, który widział jego zwłoki w kostnicy, nie ma wątpliwości, że były na nich ślady pobicia.

    Mamy to wielkie szczęście żyć w kraju wolnym, w którym możemy mieć własne opinie i głośno je wypowiadać.

    To dzięki niemu sprawa w ogóle stała się głośna. Wildstein twierdzi, że samo poddawanie w wątpliwość faktu, iż za śmierć Pyjasa odpowiadała Służba Bezpieczeństwa, jest wybielaniem zbrodniczego systemu, który gnębił i mordował własnych obywateli. Swoje twierdzenie także popiera argumentami. Nie mnie oczywiście ten spór rozsądzać, tym bardziej że przez tyle lat nie potrafiły tego rozstrzygnąć prokuratura ani Instytut Pamięci Narodowej. Każdy, kto z argumentami stron zechce się zapoznać, będzie miał zapewne swoje zdanie. I właśnie na to chciałbym zwrócić uwagę. Że mamy to wielkie szczęście żyć w kraju wolnym, w którym możemy mieć własne opinie i głośno je wypowiadać. Możemy w gazecie prezentować stanowiska z różnych, a nie tylko z jednej strony. Jestem pewny, że m.in. o to walczył Wildstein, pisząc swoją opozycyjną kartę, o tym marzył młodszy od niego Łazarewicz, a bezsprzecznie przyczyniła się do tego śmierć Pyjasa, która pomogła obalić obrzydliwy system. Co do tego spierające się strony są na szczęście zgodne.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 21(61) 27/05-02/06/2023