Więcej

    Noblowskie lato

    Początek wakacji pod Wawelem upływa pod znakiem noblistów. Gdy w Wilnie „Kurier Wileński” świętował swoje 70-lecie, w Krakowie taki sam jubileusz celebrowało wielce zasłużone dla polskiej kultury Wydawnictwo Literackie. Z tej okazji przybył do Polski turecki noblista Orhan Pamuk.

    Pretekstem były nie tylko urodziny wydawcy jego książek nad Wisłą, lecz także premiera „Nocy zarazy” Pamuka. Pisarz spotkał się z czytelnikami w przepięknym gmachu Teatru im. Słowackiego, którego widownia wypełniła się do ostatniego miejsca wraz z balkonami, a wejściówki za symboliczne 10 zł wyprzedały na długo przed spotkaniem. To chyba najlepsza odpowiedź na pierwsze pytanie, jakie zadano Pamukowi: Czy literatura jest nam jeszcze potrzebna? „Tak, jest i zawsze będzie, nawet jeśli zmieni formę i z kart papieru przeniesie się całkiem na czytniki elektroniczne” – odpowiedział. Jeszcze jedno pytanie i jedna odpowiedź utkwiły mi na zawsze w pamięci. „Jakie książki czytał Erdoğan, że stał się Erdoğanem?” – spytał jeden z uczestników. „A czemu obwiniać za niego literaturę?” – odpowiedział błyskotliwym pytaniem na pytanie noblista. Gdy wyjechał, uwaga Krakowa, nie tylko literackiego, skupiła się na Wisławie Szymborskiej. Cała miniona niedziela to było wielkie świętowanie setnej rocznicy jej urodzin. Spośród licznych wydarzeń jedno wydaje mi się szczególnie godne wspomnienia.

    Czy literatura jest nam jeszcze potrzebna? Tak, jest i zawsze będzie, nawet jeśli zmieni formę – twierdzi Orhan Pamuk.

    Otwarto w Krakowie park imienia noblistki. Ale, co najważniejsze, nie powstał on z odgórnego nakazu. To mieszkańcy miasta wpadli na pomysł i zgłosili projekt do konkursu w ramach budżetu obywatelskiego. Zebrał prawie 10 tys. głosów. Poetka byłaby pewnie zakłopotana, ale taka forma upamiętnienia z pewnością o wiele bardziej przypadłaby jej do gustu niż spiżowe monumenty, których szczerze nie lubiła. Kończący się tydzień prawie w całości należy do kolejnego noblisty. Tym razem tego najbliższego sercu wilnian. Od wtorku do niedzieli odbywa się kolejna edycja Festiwalu Miłosza. Impreza na trwałe wpisała się już w kulturalny kalendarz Krakowa i z roku na rok wydaje się lepsza. W tegorocznym programie przeszło 40 poetyckich spotkań, warsztatów i debat, poeci z wielu zakątków świata, specjalne pasmo poświęcone Adamowi Zagajewskiemu. I, co najważniejsze, na widowni tłumy, nie tylko dlatego, że wejściówki na poszczególne wydarzenia są bezpłatne. Potrzebujemy kultury, potrzebujemy literatury, potrzebujemy poezji, potrzebujemy rozmów. W tych trudnych czasach jeszcze bardziej niż zwykle.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 27 (78) 08-14/07/2023