Więcej

    Rozdzielony naród

    27 lipca minęła 70. rocznica zawieszenia broni między Koreą Południową a Północną, które usankcjonowałopodział Półwyspu Koreańskiego wzdłuż 38. równoleżnika.

    Kiedy 30 lat temu mijała 40. rocznica tego wydarzenia, nastroje były diametralnie inne niż dziś. Było to wkrótce po upadku komunizmu w Europie Środkowej, rozpadzie Związku Sowieckiego i zjednoczeniu Niemiec. Wielu komentatorów przewidywało wówczas nieuchronny koniec systemu komunistycznego także w innych krajach, m.in. na Kubie czy w Korei Północnej, z czym miało się wiązać zjednoczenie Koreańczyków, tak jak niedawno Niemców, w jednym wspólnym państwie. Dziś nikt nie przewiduje takiego scenariusza. Wiąże się to nie tylko z analizami politycznymi, które opisują trwałość totalitarnego reżimu Kimów, lecz także ze zmieniającymi się w Korei Południowejnastrojami społecznymi. Po 1953 r. podział półwyspu traktowany był jak nieszczęście, które należy odwrócić. Żywa była świadomość jednego narodu, który został przepołowiony, a tym samym głęboko zraniony. Dramat ten pogłębiało istnienie 60 tys. rodzin, które pozostały rozdzielone po dwóch stronach granicy. Dziś żyje już niewiele osób, które pamiętają wydarzenia sprzed 70 lat. W tym czasie rozwinęły się dwa państwa, które odseparowane od siebie wytworzyły dwie odmienne kultury. Łączy je coraz mniej. Na Południu zanika też poczucie wspólnej tożsamości z Północą.

    Badania pokazują, że tylko 44 proc. obywateli Korei Południowej życzyłoby sobie zjednoczenia z Koreą Północną.

    Badania przeprowadzone w 2021 r. przez Narodowy Uniwersytet Seulski wykazały, że tylko 44 proc. obywateli Korei Południowej życzyłoby sobie zjednoczenia z Koreą Północną. Analizy ekonomistów i politologów wskazują na olbrzymie koszty finansowe i społeczne związane z powstaniem jednego wspólnego państwa. Integracja dwóch organizmów o tak różnych dysproporcjach mogłaby potrwać nawet kilka pokoleń, a proces wzajemnego przystosowania byłby bolesny dla obu stron. Motywacja do zjednoczenia maleje na Południu wraz z upływem czasu także dlatego, że znika poczucie wspólnej tożsamości z częścią własnego narodu na Północy. Reżim Kimów odgrodził tak szczelnie KRL-D od reszty świata, że nie dochodzą stamtąd niemal żadne wiarygodne informacje, a jeżeli już docierają, to tylko złe. Młodzież w Seulu więcej wie o wydarzeniach w USA czy we Francji niż o własnych rodakach mieszkających zaledwie 50 km na północ. To stwarza poczucie obcości. O ewentualnym zjednoczeniu podzielonego narodu w tej chwili nie mówi nikt.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 31 (90) 04-11/08/2023