Była kanclerz Niemiec, rządząca tym krajem przez 16 lat Angela Merkel, wydała swoją polityczną autobiografię o dźwięcznym tytule „Wolność”. Do tytułu tego mam stosunek ambiwalentny, czyli – nie podoba mi się. I wyjaśniam dlaczego.
Angela Merkel to postać niewątpliwie o ogromnym wpływie na europejską politykę i rzeczywistość z tej polityki wynikającą. Przede wszystkim za sprawą jej poparcia dla centralizacji władzy w Europie i przejmowania coraz większych prerogatyw przez niewybieraną w demokratycznych wyborach biurokrację. A to rodzi do dziś bardzo wiele problemów w niemal każdej dziedzinie życia: od systemów opieki zdrowotnej przez bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne aż po niekończące się reformy oświaty. Biurokracja bowiem, uzyskując władzę, nadużywa jej z niekończącym się entuzjazmem.
W energetyce kontynuowała Angela Merkel projekt schröderowskiego korupcjociągu Nord Stream i podporządkowanej temu projektowi niemieckiej polityki energetycznej „Energiewende”, polegającej na zamknięciu elektrowni atomowych po to, by kraj móc opalać rosyjskim gazem. Nawet rosyjska napaść na Ukrainę w 2014 r. nie przeszkodziła jej w kontynuowaniu tego samobójczego programu i finansowaniu gazociągu Nord Stream 2, a także dalszego uzależniania Europy od rosyjskich surowców – co poskutkowało inflacją i szalonymi cenami prądu w 2021 r.
Jednym ze sztandarowych działań Angeli Merkel było też słynne „Refugees Welcome”, czyli ściąganie do Europy rzeszy nielegalnych migrantów bez żadnej weryfikacji czy pomysłów na ich integrację, co doprowadziło do powstania etnicznych gett w europejskich miastach, spadku bezpieczeństwa, terroryzmu i gwałtów, które niemieckie media bardzo skwapliwie przemilczały, żeby nie drażnić carycy.
Podsumowując, wszystkie wielkie pomysły polityczne rządów Angeli Merkel były w sposób oczywisty do przewidzenia wadliwe i szkodliwe, wdrażane z pobudek ideologicznych i cudzym kosztem. Tak, cała Europa ponosi koszty niekontrolowanej nielegalnej imigracji, niemieckiego „Energiewende” i innych działań pani kanclerz.
W tym właśnie kontekście nie podoba mi się tytuł jej autobiografii – „Wolność”. Bardziej precyzyjny byłby inny: „Podłość”.
Czytaj więcej: Merkel chce, aby Nord Stream 2 został ukończony
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 44 (132) 23-29/11/2024