Mijający rok 2024 określić można jako czas przygotowania artyleryjskiego przed bataliami o nowy porządek światowy. W wielu krajach przeszły wybory. W Azerbejdżanie İlham Əliyev wygrał, uzyskując 92 proc., i rządzi od 2003 r., ale nie słychać protestów – wychodzi na to, że nie zawsze dyktatorzy trzymają się tylko na kanaliach z różnych OMON-ów…
Wybory do Parlamentu Europejskiego niczego w istocie nie zmieniły, ale już w wyborach do Landtagu Turyngii po raz pierwszy zwyciężyła AfD, co jest poważnym ostrzeżeniem dla elit głównego nurtu. Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Rumunii wywołała sensację (prowadził Călin Georgescu, przeciwnik NATO mówiący językiem Putina, negujący lądowanie człowieka na Księżycu i istnienie wirusów), została anulowana na dość wątpliwych podstawach prawnych.
Podstawowym jednak wydarzeniem politycznych odchodzącego roku są wybory w USA i druzgocąca wygrana Donalda Trumpa. Wygrana pomimo prognoz, prób ośmieszania, wyroków sądowych, zdecydowanej stronniczości klasycznych mass mediów.
Spoglądając na bieg wydarzeń politycznych w krajach demokratycznych, nie sposób nie zauważyć, że coraz szersze warstwy społeczne zaczynają głosować przeciwko tradycyjnym partiom i ideologiom, powoli nabiera to rozmiarów buntu antysystemowego. W społeczeństwach tworzą się milczące większości, które podczas badań opinii publicznej odpowiadają tak, jak tego od nich oczekują elity. Prawdziwa twarz ujawnia się w kabinie tajnego głosowania, co później wywołuje panikę obserwatorów i ekspertów.
Problem nie jest jednak po stronie społeczeństwa. To elity odleciały w kosmos i tylko z rzadka spoglądają przez iluminator na naszą planetę (ciekawe, czy nie mylą czasami z jakimś księżycem). Niemieccy zieloni fanatycy doprowadzili do zamknięcia energetyki jądrowej, co skutkuje teraz wysokimi cenami prądu; nieprzemyślana polityka imigracyjna doprowadziła do utworzenia się enklaw opanowanych przez muzułmańskich ekstremistów; podłączenie się do rosyjskiej igły gazowej doprowadziło do upadku przemysł, a z gruntu szkodliwa „poprawność polityczna” postawiła kraj bez wojska, policji, granic, możliwości efektywnej walki z etniczną przestępczości. To już nie jest polityka – to religijny fanatyzm, który prędzej czy później doprowadzi do takich przemian, przy których wojna na Ukrainie będzie przypominać zadymę po meczu piłkarskim.
Ale było i weselszych momentów, takich jak kabaretowa próba zamachu stanu Yoon Suk-yeola czy uwolnienie Myszki Miki z więzów patentu.
Czytaj więcej: Patologie ponadnarodowej elity
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 49 (145) 28/12/2024-03/01/2025