Zabiorą, nie zabiorą? Nie umartwiaj się na próżno, Emerycie. I Matko z jednym, czy stadkiem dzieciaków — nie lamentuj też. I ty, Człowieku na wózku inwalidzkim, nie smuć się, bo smutek nie pomoże — zabiorą. Sądząc po tym, jak nasi wybrańcy narodu przez kilka godzin koty w sali sejmowej darli na propozycję obniżenia ich gaż i wydatków na „działalność parlamentarną”, zabiorą na pewno. Żyć nie dadzą, ale umrzeć nie pozwolą. Przecież powiedzieli jasno, że co poniżej 650 litów, tego nie ruszą. Na razie. Wystarczy więc, na razie, za prąd, gaz i ciepło monopolom zapłacić, a na chleb? Cóż… Byle zimę przetrwać. Do wiosny. A tam ogródek, jagoda leśna, szczaw na łące — będzie lżej. Potem też pomyślą, czy te 650 aby nie za wielka rozkosz. Zabiorą i z tych. Bo przecież nie dla siebie. Nie sobie tym bardziej. Więc komu?
Zresztą, przypomną Tobie, Emerycie, że podczas wojny było trudniej. Po wojnie też.
A oni? A oni dziś też prawdziwą wojnę prowadzą. Z „kryzysem światowym” prawdziwy toczą bój. O przetrwanie państwa. Tak Konstytucja im nakazuje. Zapominają tylko, że również według Konstytucji (której dzień obchodzimy akurat 25 października) państwo stanowi Naród. A kryzys światowy, to raczej tylko przejaw ich lokalnej niezdarności ostatnich 20 lat. Zabiorą więc. W imię następnych 20 lat. Żyć nie dadzą, ale umrzeć nie pozwolą, bo muszą przecież z urzędu o kogoś dbać.