Więcej

    Prokuratura coraz bliżej „polskiego śladu”

    Czytaj również...

    Litewska prokuratura kolejny raz wykazała się nadzwyczajną starannością w tropieniu śladów polskich nie tylko w „głośnych sprawach”, jak na przykład, „domniemane zabójstwo sprzed wieku” patriarchy litewskiej niepodległości Antanasa Basanavičiusa przez polskiego agenta, ale też w sprawach pogróżek internautów wobec litewskich urzędników, w tym przypadku wobec namiestnika rządu na powiat wileński Jurgisa Jurkevičiusa.

    Jak już pisaliśmy, przed trzema miesiącami, przedstawiciel rządu otrzymał na skrzynkę służbową list z pogróżkami. Ponieważ list został napisany po polsku, prokuratura podejrzewała, że Jurkevičiusowi grożono za jego starania w usuwaniu tablic z polskimi nazwami ulic na Wileńszczyźnie. Chociaż z treści listu takiego powiązania nie wynika, prokuratura po dwóch miesiącach potwierdziła pierwotną wersję, że Jurkevičiusowi grożono za jego starania w zwalczaniu polskiego nazewnictwa na Wileńszczyźnie.

    Prowadzący dochodzenie prokurator Simonas Slapšinskas poinformował dziennikarzy, że jeszcze miesiąc, a śledztwo będzie mogło przedstawić dokładne ustalenia w sprawie domniemanych pogróżek. Wiadomo natomiast, że w świetle prawa litewskiego autorowi listu grozi kara pozbawienia wolności.

    W liście elektronicznym, który Jurgis Jurkevičius otrzymał jeszcze 17 września wieczorem, napisano „Radzę ci zatrzymać się, bo inaczej życie skończysz na tamtym świecie, obserwujemy cię, uważaj”. Treść listu ujawnił dziennik „Vilniaus diena”. Dziś prokuratorzy potwierdzają, że podstawową wersją śledztwa pozostaje ślad polski. Dowodem na to, zdaniem prokuratury, jest fakt, że list został wysłany z polskiego serwera. Jak podaje dziennik „Vilniaus diena”, prokuratura już ustaliła, z jakiego konkretnie miasta został wysłany list z pogróżkami. Na razie wiadomo, że list został wysłany za pośrednictwem polskiego serwera.

    Jak już informowaliśmy, przedstawiciel rządu zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Wilnie zaraz po otrzymaniu listu z groźbami. Ostatecznie jednak dochodzenie wszczęła Prokuratura Generalna — ta sama, która na wniosek anonimowej organizacji wszczęła w sierpniu postępowania wyjaśniające w sprawie domniemanego zabójstwa przez agenta wojskowych służb specjalnych III Rzeczypospolitej patriarchy litewskiej państwowości Jonasa Basanavičiusa. W trybie pilnym prokuratorzy ustalili wtedy to, co przed prawie 80 lat temu ustalili biegli i eksperci medyczni, że Basanavičius zmarł na zapalenie płuc.

    Z podobnym entuzjazmem prokuratorzy z Prokuratury Generalnej, która dziś ma, między innymi, poważne kłopoty z wyjaśnieniem narastającego skandalu pedofilskiego w tzw. sprawie Kedysa, zabrali się do ścigania polskiego „cyberterrorysty”.

    Sam Jurkevičius nie jest chętny do udzielania komentarzy w tej sprawie. Również przedstawiciele solecznickiego samorządu, z którym Jurkevičius toczy spór o nazewnictwo, nie wiążą tej sprawy z domniemanymi pogróżkami wobec Jurkevičiusa.

    Przypominamy, że 14 września Litewski Najwyższy Sąd Administracyjny odrzucił apelację samorządu, który starał się o uchylenie decyzji Wileńskiego Administracyjnego Sądu Okręgowego obligującej samorząd do umieszczania tablic z nazwami ulic wyłącznie w języku urzędowym, czyli po litewsku. Decyzja Sądu Najwyższego jest ostateczna i nie podlega apelacji, toteż od dziś, wszystkie tablice nielitewskie powinny zostać usunięte z budynków. Władze rejonu solecznickiego tłumaczą, że na budynkach samorządowych nie ma tablic z podwójnym nazewnictwem, zaś wobec prywatnych posiadłości przedstawiciele samorządu nie mogą ingerować.

    Spór o podwójne nazewnictwo ulic w rejonie wileńskim i solecznickim trwa już od kilku lat. Przedstawiciel rządu na powiat wileński Jurgis Jurkevičius aktywnie zwalcza nielitewskie tablice. W tej sprawie pozwał do sądu kierowników administracji samorządów rejonu wileńskiego oraz solecznickiego. Wcześniej przed sąd doprowadził starostę gminy Suderwa, która została skazana na karę grzywny za to, że nie usunęła polskich tablic.

    Spór wynika z kolizji prawnej dwóch ustaw, których Sejm nie może od lat naprawić. Według Ustawy o języku urzędowym, którą wyłącznie kieruje się w swoich postępowaniach Jonas Jurkevičius, wszystkie napisy są na Litwie w języku urzędowym. Z kolei Ustawa o mniejszościach narodowych przewiduje wyjątek i zezwala w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez mniejszość narodową do umieszczania tablic informacyjnych również w języku mniejszości narodowej.

    W rejonie wileńskim oraz solecznickim Polacy stanowią odpowiednio około 60 i 80 proc., a niektórych miejscowościach rejonów nawet powyżej 90 proc.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...