Posłowie mają dość prowadzenia rozliczeń z otrzymywanych pieniędzy „na działalność parlamentarną” i chcą wrócić do zasad sprzed roku, kiedy ich wydatki były niekontrolowane.
— Koledzy posłowie burzą się z powodu ograniczeń, od kiedy w ubiegłym roku te ograniczenia zostały wprowadzone. Mówią, że uciążliwe i poniżające dla posła jest składanie rozliczeń z wydatków na działalność parlamentarną. Szczególnie gdy niektóre wydatki są kwestionowane, a wyjaśnieniem ich prawomocności zajmuje się prokuratura — mówi „Kurierowi” poseł Algimantas Salamakinas, przewodniczący sejmowego Komitetu Etyki Poselskiej. Przewodniczący komisji uważa jednak, że nie ma innej możliwości, żeby skontrolować wydatki na działalność poselską.
— Obecny tryb kontroli wydatków jest optymalny i nie myślę, że jeszcze cokolwiek możemy tu zmienić, a pozostawić bez kontroli wydawanie pieniędzy podatników też nie możemy. Byłoby to sprzeczne z prawem — tłumaczy nam Algimantas Salamakinas.
Tryb wydatkowania pieniędzy zaostrzono po tym, gdy wyszło na jaw, że niektórzy parlamentarzyści wydają pieniądze na działalność mocno odbiegającą od działalności parlamentarnej. Postanowiono więc rozliczać posłów z każdego lita wydanego na działalność parlamentarną. Ale i po tych ustaleniach posłowie często korzystali ze środków parlamentarnych, wydając je na cele bardziej doraźne. Poseł Saulius Stoma z tych pieniędzy wykupił np. część nakładu swojej książki, którą później rozdawał wyborcom. Z kolei poseł Bronius Bradauskas sporą część pieniędzy na działalność parlamentarną wydawał na wynajem samochodu, który wynajmował jednak od spółki należącej do jego rodziny. Również poseł Remigijus Ačas płacił pieniędzmi parlamentarnymi swoim krewnym za wynajęcie mieszkania, w którym, zdaniem posła, było jego biuro poselskie.
Jak ustalono podczas ubiegłorocznej kontroli wydatków poselskich, parlamentarzyści najwięcej wydatkowali pieniądze na wynajem samochodów, na remont i części zamienne oraz na pomieszczenia na biura poselskie, które często były wynajmowane od swoich rodzin i krewnych. Zarząd Sejmu postanowił ukrócić ten proceder i wnioskował zmiany, które ustalają listę towarów i usług, które są zgodne z działalnością parlamentarną, czyli mogą być opłacane ze środków na działalność parlamentarną.
Obecnie posłowie otrzymują dodatkowo do gaży poselskiej około 3 250 litów na tzw. działalność parlamentarną. Środki te mogą przeznaczyć na transport, towary kancelaryjne, pocztę i inne rzeczy oraz usługi bezpośrednio związane z działalnością poselską. Tymczasem, jak przyznaje Algimantas Salamakinas, posłowie czasami nie stronią się od wydatków tylko pozornie związanych z taką działalnością, jak na przykład, na wsparcie poszczególnych osób oraz inicjatyw społecznych w swoich okręgach wyborczych.
— To jest raczej działalność charytatywna, którą posłowie mogą finansować z własnych środków, a nie środków przeznaczonych wyłącznie na ich działalność zawodową — mówi nam przewodniczący sejmowej Komisji Etyki Poselskiej.
Tymczasem pojawiają się głosy, również wśród posłów, że wydatki na działalność poselską muszą być w ogóle zmniejszone nawet do minimum.
Za podobnym rozwiązaniem występuje przewodnicząca Sejmu Irena Degutienė, której zdaniem, wydatki na działalność parlamentarną muszą być jeszcze bardziej okrojone — do około 2000 litów.
Za jeszcze bardziej radykalnym rozwiązaniem opowiada się posłanka Agnė Zuokienė. Uważa ona, że na działalność parlamentarną posłów powinno wystarczyć kilkaset litów. Posłanka powiedziała nam, że pracuje nad przygotowaniem nowelizacji, na mocy której środki na działalność parlamentarną oraz liczba etatów asystentów posłów byłaby zróżnicowana w zależności od mandatu poselskiego. Posłanka uważa, że dodatkowe środki na działalność parlamentarną przede wszystkim muszą otrzymywać posłowie z okręgów jednomandatowych, ponieważ z racji pracy z wyborcami, mają faktycznie dodatkowe wydatki z tytułu swojej działalności parlamentarnej.