Więcej

    Odejście patriarchy

    Czytaj również...

    Algirdas Brazauskas Fot. ELTA

    Odszedł Algirdas Brazauskas. Polityk wielkiego formatu, człowiek, któremu Litwa naprawdę ufała, osoba, która przełożyła pomost od socjalistycznego marazmu ku niepodległości w gronie państw europejskich.

    Algirdas Brazauskas był rozumiany przez mieszkańców kraju nad Niemnem i Wilią. Pochodzący z gospodarskiej rodziny, własnym wysiłkiem robiący szybką karierę w sztywnym, kontrolowanym przez Moskwę systemie nomenklaturowym, nigdy nie był głuchy na myśli i nastroje zwykłych ludzi. Akurat dzięki temu w jeden dzień stał się politykiem klasy europejskiej, kiedy 24 czerwca 1988 roku na wiecu Sąjūdisu jako jedyny z komunistów odważył się wejść na trybunę i obiecać, że litewskie postulaty zostaną w Moskwie przedstawione.

    Później były decyzje o uprawomocnieniu flagi narodowej, zwróceniu Katedry wiernym, utworzeniu narodowych organizacji, zrzeszeń i instytucji, które jak chirurgiczny skalpel zaczęły przecinać pajęczynę sowieckiej biurokracji, dotychczas szczelnie okrywającą Litwę. Apogeum tego trendu była decyzja o oddzieleniu litewskiej partii komunistycznej od moskiewskiej, po czym wiadomo już było, ze prawdziwa niepodległość prędzej czy później nastąpi.

    Nie był kryształowo czystym ideałem. W ciągu ostatniego dwudziestolecia na jego temat wypisano masę „kompromatu”, wynaleziono wiele afer, zdemaskowano niejednokrotnie nieomal jako zdrajcę narodu. I co? I nic, tak naprawdę wszystkie zaciekłe ataki rozbijały się jak morskie fale o przybrzeżne skały. Brazauskas pomimo wszystko pozostał wyniośle górującym ponad całym tym zgiełkiem, do końca życia pozostając autorytetem dla ogromnej rzeszy mieszkańców Litwy. Krytykom można dzisiaj spokojnie powiedzieć: to w swoim czasie trzeba było wygrać z nim wybory — i nie byłoby wszystkich tych nieszczęść.

    Algirdas Brazauskas zaskoczył nie tylko litewską opinię publiczną w październiku 1997 roku absolutnie nieoczekiwanie oświadczając w telewizji, że rezygnuje z kandydowania na drugą kadencję prezydencką. Słowa o tym, że czas na pokolenie bez sowieckiej przeszłości zaszokowały wielu, szczególnie w krajach sąsiednich, gdzie postkomunistyczni liderzy wcale nie mieli zamiaru schodzić ze sceny. To był krok polityka wielkiego formatu.

    Późniejszy powrót na stanowisko premiera był z ulgą spotkany przez naród, dla którego Brazauskas jawił się przede wszystkim jako rzetelny gospodarz. Po szaleństwach z „Williamsem” i dogmatyczną prywatyzacją taki bieg wydarzeń był usprawiedliwiony (chociaż jako były prezydent nie musiał wcale wracać do pracy).

    To on opierając się zaciekłym atakom szowinistów oraz tak zwanej „opinii publicznej” podpisał europejskiej miary traktat z Polską, on też, były pierwszy sekretarz partii komunistycznej, swoim autorytetem przełamał wewnątrzpartyjny opór przeciwko wejścia do NATO. To akurat widziałem na własne oczy.

    Dzisiaj mamy sytuację, że odszedł jeden z filarów życia politycznego państwa litewskiego. Już teraz widać, że nie ma na horyzoncie postaci, która mogłaby choć częściowo zapełnić tę pustkę.


    POGRZEB PREZYDENTA BRAZAUSKASA

    Pogrzeb zmarłego w sobotę pierwszego prezydenta niepodległej Litwy Algirdasa Brazauskasa odbędzie się w czwartek o godz. 14.00. Od wtorku do czwartku w kraju będzie obowiązywała żałoba — zdecydował wczoraj litewski rząd.

    Pogrzeb Brazuskasa będzie pierwszym pogrzebem prezydenta na Litwie.

    Od wtorku trumna z ciałem Brazauskasa zostanie wystawiona na widok publiczny w Urzędzie Prezydenta Litwy.

    Zostanie on pochowany na wileńskim Cmentarzu Antokolskim, w panteonie prezydenckim. Jego grób w tym panteonie będzie pierwszy.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Kompetencje nieistotne

    Wileńska polityczna zawierucha na temat wyznaczenia eurokomisarza wykazała, że kryteria wyboru są co najmniej mętne, ale jedno jest jasne – kompetencje przyszłego komisarza nie są istotne. Szkoda, bo Komisja Europejska ma nadzwyczaj szerokie uprawnienia, wręcz dyktatorskie, i nie zawsze...

    Terror nie zna hamulców

    Przed paroma tygodniami w Moskwie zostały skazane na 6 lat więzienia poetka i reżyserka teatralna Żenia Berkowicz oraz dramatopisarka Swietłana Pietrijczuk. Skazane zostały za spektakl „Finist – dzielny sokół”, który pojawił się na scenie w 2020 r. i wówczas...

    Nowa oś

    Oś Berlin–Rzym–Tokio, czyli sojusz państw faszystowskich i militarystycznych, które rozpętały II wojnę światową, zaczął się tworzyć po podpisaniu w 1936 r. traktatu o przyjaźni między Włochami i Niemcami. Hitler i Mussolini stworzyli „oś”, wobec której pozostałe kraje Europy miały...

    Tabakierka nie zadziałała

    W 1801 r. rosyjski car Paweł I Romanow został zamordowany w wyniku pałacowego spisku, który był zorganizowany przez co najmniej 180 najwyżej urodzonych członków arystokratycznych i szlacheckich rodów – niekwestionowaną elitę imperium. W nocy grupa oficerów wdarła się do...