
Nowa, a raczej kolejna reforma emerytalna, która faktycznie rozpoczyna się już z dniem 1 kwietnia, wywołuje wiele emocji, dyskusji, a przede wszystkim obaw emerytów, że rząd znowu chce im sięgnąć do kieszeni.
Na wstępie chcemy uspokoić, że te obawy są bezpodstawne, bo zmiany finansowania emerytur będą dotyczyły wyłącznie przyszłych emerytów. A jakie to będą zmiany? To już będzie zależało od tego, jaki z trzech proponowanych wariantów finansowania emerytury wybiorą przyszli emeryci, czyli obecnie pracujący. Będą to musieli zrobić w terminie od 1 kwietnia do 1 września, bo według przyjętych jesienią ubiegłego roku poprawek do Ustawy Emerytalnej, nowy system płacenia składek emerytalnych będzie obowiązywał od 1 stycznia 2014 roku.
Jak nam wyjaśniono w Ministerstwie Spraw Socjalnych i Pracy, według nowego systemu pracujący będą musieli wybrać jeden z trzech proponowanych wariantów płacenia składki.
Pierwszy wariant nie zakłada żadnych zmian, czyli składka emerytalna będzie nadal odprowadzana do państwowego zakładu ubezpieczeń socjalnych „SoDra”, a zakład część tej składki — obecnie 2 proc. — odprowadzi do prywatnego funduszu emerytalnego wybranego przez płacącego składkę.
Drugi wariant przewiduje możliwość całkowitego powrotu do „SoDry”, czyli cała składka będzie odprowadzana wyłącznie do „SoDry”, tam też zostaną przeprowadzone środki dotąd zaoszczędzone w prywatnych funduszach emerytalnych.
Najbardziej skomplikowany, a zarazem budzący wiele kontrowersji jest trzeci wariat oszczędzania emerytalnego według formuły „2+1+1”. Za formułą matematyczną kryje się rozwiązanie finansowe, które przewiduje, że pracujący nadal będzie odprowadzał składki według obowiązującego wariantu, czyli pierwszego, ale dodatkowo będzie też płacił 1-procentową składkę od zarobku z własnej kieszeni, za co — na zachętę — państwo do odprowadzanych 2 proc. z „SoDry” do funduszu prywatnego dołoży jeszcze 1 proc. od średniego wynagrodzenia krajowego.
Eksperci i politycy są zgodni, że ostatni wariant jest korzystny przede wszystkim dla młodych i dobrze zarabiających obecnie pracujących. Zaś dla tych, którym do emerytury pozostaje mniej niż 10 lat albo którzy zarabiają poniżej 1 500 litów, korzystniej będzie pozostać w drugim filarze, albo w ogóle wrócić do „SoDry”.
— Trudno powiedzieć, ile po 15-20 latach będzie miał zaoszczędzonych pieniędzy w funduszu, ale zasada jest jedna — jeśli do emerytury pozostało mniej niż 10 lat i zarobek jest niski, to na pewno nie warto uczestniczyć w trzecim filarze. Radziłbym nie uczestniczyć — premier Algirdas Butkevičius radził statycznemu pracownikowi po rządowej dyskusji na temat reformy emerytalnej. Dyskusja ta odbyła się w przeszłym tygodniu. Jak na razie jej wynikiem było przedstawienie w ubiegłą środę licznika internetowego, dzięki któremu możemy obliczyć, jaką emeryturę ewentualnie otrzyma w każdym z trzech wariantów.
Po dyskusji w rządzie pojawiły się nawet pogłoski, że rząd chce wstrzymać przewidzianą reformę. Lecz po spotkaniu w Radzie Ministrów premier zapewnił, że reforma emerytalna nie będzie odwołana.
Tymczasem eksperci nie są tak do końca tego pewni, bo jak zgodnie zauważają analitycy finansowi, kontynuowanie reformy może zagrażać rządowym planom wprowadzenia euro w 2015 roku, ponieważ państwo będzie potrzebowało dodatkowych środków na finansowanie reformy, a to może oddalić finanse publiczne od spełnienia kryteriów z Mastricht potrzebnych do przystąpienia kraju do eurolandu.