„Wyzwania i trendy dominujące we współczesnym świecie są tego rodzaju, że pytanie o utworzenie autonomii Wileńszczyzny powinno brzmieć nie „czy”, lecz „kiedy?” — napisane kilka lat temu przez jednego z polskich blogerów słowa te dziś wracają bumerangiem na Litwę.
A media litewskie znalazły już nawet odpowiedź na pytanie „kiedy?”. „Tu i teraz. Był Krym na Ukrainie, teraz Wileńszczyzna na Litwie” — takie skojarzenia nasuwają się po obejrzeniu programu „Patriotai” pokazanego we wtorek na kanale „Lietuvos rytas TV”. Jednym z głównych ekspertów w tym temacie wystąpił ostatnio nieco zapomniany przez media, ale nadal niestrudzony w „demaskowaniu polskich autonomistów” sławetny prezes „Vilniji” Kazimieras Garšva. Nie można wykluczyć tego, że to właśnie od niego dziennikarze „Lietuvos rytas TV” dowiedzieli się o artykule polskiego blogera. I można tylko domyślać się, kto „naprowadził” ich na redakcję „Kuriera Wileńskiego”.
Telewizyjni patrioci, widocznie żądni sensacji i zdemaskowania „podziemia polskich autonomistów”, bez wcześniejszej zapowiedzi uzbrojeni we włączoną kamerę wstąpili do redakcji polskiego dziennika wprost do pokoju redaktora bombardując go pytaniami, dlaczego gazeta popiera autonomistów.
Gdy wyjaśniono im, że wcale nie popiera, a podsunięty im artykuł blogera nie ma nic wspólnego z redakcją „Kuriera”, „patrioci” byli wyraźnie zawiedzeni, bo widocznie zawaliła się im cała wymyślona koncepcja reportażu. Całkowicie załamali się, gdy redaktor powiedział im, że wałkowanie tematu autonomii jest niebezpiecznym zajęciem, bo jest na rękę wyłącznie Kremlowi. Wycofali się więc z redakcji tak samo szybko, jak szybko do niej wpadli bez przywitania.
Skoro redakcja „Kuriera” ani popiera autonomii, ani tym bardziej do niej namawia, „patrioci” wymyślili dla nas nową rolę w przygotowanym reportażu o rzekomo przygotowanej autonomii na Wileńszczyźnie.
— Nawet najpopularniejszy polski dziennik na Litwie „Kurier Wileński” nie może konkurować z potężną rosyjską machiną propagandową. Paradoksalnie, ale Polakom bardziej podoba się rosyjska prasa — stwierdzono w reportażu „Patriotai”, bowiem stwierdzenie to jak ulał pasowało do całej koncepcji, że polska mniejszość na Litwie jest podatna na rosyjską propagandę, popiera Putina i jego działania na Ukrainie.
„W tej części Litwy, nazywaną przez miejscowych Polaków Wileńszczyzną, mało kto mówi po litewsku, za to wszyscy doskonale znają język rosyjski. Dlatego nikt tu nie ogląda litewskich, a nawet polskich kanałów. Oglądają natomiast rosyjskie propagandowe kanały” — twierdzi się w reportażu, a występujący w roli „eksperta” Garšva potwierdza to i wyjaśnia, że część miejscowych Polaków chciałaby dołączyć do Rosji, część do Polski, byleby nie mieć powiązania z Litwą.
Inny z kolei ekspert, specjalista PR Arijus Katauskas, dodaje, że Wileńszczyzna dziś jest jednym z najbardziej niebezpiecznych regionów. Z kolei, zdaniem autorów „Patriotai”, Wileńszczyzna jest „najsłabszym miejscem Litwy, w które Putin będzie chciał najpierw uderzyć”.
„To jest tykająca bomba wokół stolicy kraju” — stwierdza się w programie „Lietuvos rytas TV”. Ta prywatna telewizja, należąca wespół z największym dziennikiem i jednym z największych portali internetowych do jednej grupy medialnej, ostatnio na całego propaguje pogląd, że polska mniejszość na Litwie i jej liderzy są niebezpiecznym elementem. Portal lrytas.lt nawet zaczął inwigilować komentatorów, którzy zostawiają posty broniące Polaków pod nieprzychylnymi artykułami o polskiej mniejszości i jej działaczach.
Choć takie komentarze są rzadkością wśród setek nieprzychylnych, a często wręcz obraźliwych i rozniecających nienawiść do Polaków, autorzy portalu za pomocą IP adresu komputerów, z których były robione wpisy, starają się szczegółowo ustalać i upubliczniać, kto pozytywnie pisze o Polakach.
Antypolska histeria w litewskich mediach zapoczątkowana niedawno przez publicznego nadawcę nie jest niczym nowym w litewskich mediach. Dziwną ciekawostką natomiast jest, że histeria ta najczęściej zbiega się z procesami mającymi na celu naprawę ostatnio daleko nie najlepszych relacji polsko-litewskich. Jak już pisaliśmy wcześniej, litewskie media przekonują opinię publiczną, że złym relacjom są winni litewscy Polacy, którzy domagają się od władz Litwy poszanowania swoich praw.