Zapowiada się, że mdła i niewyrazista kampania prezydencka przed pierwszą turą teraz będzie zacięta.
Jeśli przed pierwszym głosowaniem rywalizujący o fotel prezydenta Dalia Grybauskaitė i Zigmantas Balčytis unikali wzajemnej krytyki, to przed drugą turą rozpoczęli prawdziwą wojnę na słowa. Krytykowany przez media i analityków za swoje nadmiernie dyplomatyczne wypowiedzi Balčytis, już w noc powyborczą powiedział, że może być też bardziej agresywnym i krytycznym oponentem.
Wszyscy niebawem przekonali się, że mówił prawdę, gdy kandydat Partii Socjaldemokratycznej zareagował na zarzuty konkurentki, że byłby gorszym od niej prezydentem, bo „sprzedałby Litwę za kawałek masła”.
Tymi słowami Dalia Grybauskaitė zaatakowała swojego rywala nazajutrz po głosowaniu w pierwszej turze. Na odpowiedź nie musiała długo czekać. W swoim oświadczeniu Balčytis nie tylko zaprzeczył insynuacjom Grybauskaitė, ale wygarnął też wszystkie błędy jej prezydenckiej kadencji, czego przed pierwszą turą kandydat socjaldemokratów starannie unikał.
Po tak ostrym oświadczeniu Balčytisa analitycy ocenili, że kandydat socjaldemokratów uwierzył, że może wygrać wybory i co najważniejsze, że chyba zechciał je wygrać. Więc dalej będzie rzeczywiście bardziej agresywnie i krytycznie.
W środowym oświadczeniu kandydat zarzucił oponentce, że jej chwalona w kampanii wyborczej „odwaga” i „stanowczość” kosztowała już Litwę 1,7 mld litów, które kraj przepłacił prywatnym bankom, spłacając wysoko oprocentowane kredyty zaciągnięte w okresie kryzysu, bo nalegała na to Grybauskaitė.
Balčytis wytknął też ubiegającej się o reelekcję Grybauskaitė jej arogancję i intryganctwo.
W tych dniach dziwnym zbiegiem okoliczności w mediach pojawiło się oświadczenie niedoszłego kandydata na prezydenta, byłego rzecznika prasowego Grybauskaitė, a obecnie posła na Sejm Linasa Balsysa, który przypomniał opinii publicznej, że odszedł ze stanowiska w Urzędzie Prezydenta, bo nie mógł wypowiadać się w imieniu prezydent, gdyż stracił do niej zaufanie. Balsys zarzucił Grybauskaitė, że również dziś jej słowa mijają się z prawdą. Jego oświadczenie było reakcją na środowy wywiad Grybauskaitė na kanale LNK.
W wywiadzie prezydent powiedziała, że odejście Balsysa z pracy było wynikiem wcześniejszego porozumienia i że strony przyrzekły publicznie nie komentować tej sprawy. W wywiadzie prezydent zarzuciła Balsysowi, że złamał rzekomą umowę milczenia, gdyż już niejednokrotnie wypowiadał się o okolicznościach swego odejścia z pracy w Urzędzie Prezydenta. Na co poseł odpowiedział apelem do wyborców, żeby w drugiej turze nie głosowali „na kandydatów, którzy kłamią i nie rumienią”.
Na wywiad Grybauskaitė w telewizji odreagował również sztab wyborczy jej konkurenta.
Tym razem socjaldemokraci wściekli się nie na wypowiedzi, lecz na sam wywiad z prezydent. W oświadczeniu sztab twierdzi, że środowy program na LNK planowany był jako debata dwóch kandydatów, jednak rzekomo na stanowczą prośbę Grybauskaitė telewizja zrezygnowała z zaproszenia do studia Balčytisa. Jego sztab zapowiedział, że zaskarży do Głównej Komisji Wyborczej wywiad z prezydent jako ukrytą reklamę polityczną, za co sztabowi Grybauskaitė może grozić grzywna. Telewizja tymczasem twierdzi, że środowy program od początku był planowany jako rozmowa z Grybauskaitė. W oświadczeniu LNK mówi się też, że zaplanowana jest też rozmowa z Balčytisem. Program z nim ma pojawić się w przyszłą środę. Przedstawiciele sztabu Balčytisa mówią jednak, że nikt z nim nie uzgadniał terminu, więc w przyszłą środę kandydata na pewno nie będzie w czasie tego programu, bo w tym terminie ma już zaplanowane inne spotkania.
Przed drugą turą głosowania ostra polemika toczy się nie tylko między kandydatami i ich sztabami, ale również między politycznymi zwolennikami Grybauskaitė i Balčytisa.
Przed kilkoma dniami honorowy lider Związku Ojczyzny – Chrześcijańskich Demokratów Litwy, europoseł Vytautas Landsbergis oświadczył, że Grybauskaitė najlepiej od innych potrafi rządzić krajem, zaś Balčytis – w opinii Landsbergisa – jest promoskiewskim kandydatem. Tym razem na słowa eurodeputowanego odreagował nie Balčytis, lecz jego rywal z pierwszej tury, poseł Artūras Paulauskas. Wypowiedź eurodeputowanego ocenił on jako niedorzeczność „zestarzałego” polityka. Niemniej Paulauskas zachęcał Landsbergisa do dalszego angażowania się w kampanię na rzecz Grybauskaitė, bo wtedy — zdaniem Paulauskasa — Balčytisowi będzie łatwiej ją pokonać.
Paulauskas, jako kandydat na prezydenta z ramienia Partii Pracy (laburzyści) o jeden punkt procentowy przegrał Balčytisowi, mimo to jako jeden z pierwszych byłych rywali zapewnił swoje poparcie kandydatowi socjaldemokratów. Balčytisa popiera też Partia Pracy oraz Partia „Porządek i Sprawiedliwość”. Do głosowania na kandydata socjaldemokratów przekonuje swoich wyborców również były kandydat Artūras Zuokas, zaś lider AWPL Waldemar Tomaszewski zapewnił Balčytisowi swoje osobiste poparcie, natomiast o poparciu polskiej partii ma zadecydować jej Rada.
Dalia Grybauskaitė na razie nie otrzymała oficjalnego poparcia ze strony żadnego z jej rywali w pierwszej turze.
Obecną prezydent oficjalnie popierają Związek Ojczyzny – Chrześcijańscy Demokraci Litwy oraz Ruch Liberałów.
W pierwszej turze Grybauskaitė otrzymała 46 proc. głosów, zaś Balčytis niepełne 14 proc.
Druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 25 maja razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego.