Więcej

    Ustawa o mniejszościach znowu została odłożona

    Czytaj również...

    Uprawomocnienie pisowni nielitewskich nazwisk litewskim politykom wciąż kojarzy się z „ustępstwem” wobec Polaków  Fot. Marian Paluszkiewicz
    Uprawomocnienie pisowni nielitewskich nazwisk litewskim politykom wciąż kojarzy się z „ustępstwem” wobec Polaków Fot. Marian Paluszkiewicz

    Po długich i emocjonalnych debatach ws. pisowni nielitewskich nazwisk w litewskich dokumentach Sejm wreszcie przyjął w pierwszym czytaniu aż dwa projekty ustaw.

    Jeden – autorstwa posłów Ireny Šiaulienė i Gediminasa Kirkilasa – rozstrzygający prawne problemy wynikające z różnego zapisu nielitewskiego nazwiska obywatela Litwy oraz odpowiadający oczekiwaniom polskiej mniejszości na Litwie.
    Drugi – alternatywny, autorstwa posła Valentinasa Stundysa – pozwalający na wpis nazwiska w języku oryginalnym na dalszych stronach paszportu.
    Takie rozwiązanie, nawet według wcześniejszych wyjaśnień litewskiego Sądu Konstytucyjnego, nie miałoby żadnej mocy prawnej, bo jedynym prawomocnym nazwiskiem byłoby te zapisane w transkrypcji litewskiej na pierwszej stronie dokumentu.
    Sejm wczoraj miał też debatować nad projektem ustawy o mniejszościach narodowych. Dyskusja była przewidziana podczas porannego posiedzenia, jednak ponad godzinny poślizg w pracy nie pozwolił posłom pochylić się nad tym projektem.
    Dyskusję przeniesiono na wieczorne posiedzenie, ale na jego początku opozycyjni konserwatyści zaproponowali przerwę w dyskusji do kolejnego posiedzenia. W podobny sposób projekt ustawy już dwukrotnie był odkładany w ubiegłym tygodniu.
    Sejmowej debacie ws. projektu Šiaulienė-Kirkilasa towarzyszyły protesty przed parlamentem oraz w loży gości sali obrad przedstawicieli skrajnie nacjonalistycznych ugrupowań. Ale przewodniczący obrad, wicemarszałek Algirdas Sysas był zmuszony nie tylko uciszać protestujących w loży na balkonie, ale również kolegów na sali.
    O tym, jak ostra była dyskusja, świadczy chociażby fakt, że w jej trakcie przeciwnicy projektu – głównie posłowie opozycyjnego Związku Ojczyzny (Chrześcijańskich Demokratów Litwy) oraz Ruchu Liberałów i część posłów niezrzeszonych – oskarżali jego autorów o zdradę stanu, języka państwowego. Oskarżali też o zagrożenie bezpieczeństwu narodowemu, naciskach Polski, przypominając przy tym ultimatum Warszawy z 1938 roku oraz szantażowanie partnerów koalicji przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie.

    Przywoływano też pamięć litewskich oświatowców represjonowanych przez carat na początku ubiegłego stulecia i groby wybitnych Litwinów pochowanych na Rossie.
    Pamięcią sięgnięto nawet po Bitwę pod Grunwaldem, której kolejną rocznicę obchodzono właśnie w dniu debaty o pisowni nazwisk.
    – Symbolicznym jest, że dyskusja w sprawie pisowni nazwisk odbywa się w dniu Bitwy pod Grunwaldem. I przypominając tamte zwycięstwo musimy pamiętać, że dziś również trwa walka o duchowne terytorium – grzmiał konserwatysta Valentinas Stundys. Przypomniał też inną datę – rok 1938 i polskie ultimatum wobec Litwy, które – jak uważa konserwatysta – wymusiło na władzach ówczesnej Litwy przyjęcie reglamentację pisowni nielitewskich nazwisk w języku oryginalnym.
    – Mimo to, tamta reglamentacja była bardzo abstrakcyjna – zauważył poseł Stundys.
    Z kolei jego kolega z grupy niezrzeszonych, poseł Povilas Urbšys, agitując Sejm za odrzuceniem projektu Šiaulienė-Kirkilasa stwierdził, że nie można porównywać go z przedwojenną ustawą, bo tamta, mimo że pozwalała na pisownię nazwisk w języku nielitewskim, jednak jej priorytetem było przywracanie litewskich nazwisk.
    – Według ustawy zmieniano wtedy nazwiska Narkiewicz na Norkus, a Talmont na Talmontas – mówił niezrzeszony poseł nawiązując do nazwisk posłów Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, m. in. wiceprzewodniczącego Sejmu Jarosława Narkiewicza i Leonarda Talmonta.

    Sejm wczoraj wreszcie przyjął pod obrady projekt ustawy o pisowni nielitewskich nazwisk        Fot. Marian Paluszkiewicz
    Sejm wczoraj wreszcie przyjął pod obrady projekt ustawy o pisowni nielitewskich nazwisk Fot. Marian Paluszkiewicz

    Poseł opozycyjnego Ruchu Liberałów, Remigijus Šimašius, próbował łagodzić emocje stwierdzając, że proponowany przez rządzących projekt jako jedyny rozwiązuje prawne problemy wynikające z różnego zapisu nazwisk np. małżonków Litwinki i obcokrajowca.
    Przedstawiając projekt posłanka Irena Šiaulienė właśnie na ten aspekt zwróciła uwagę. Jak podkreśliła, insynuacje opozycji, że projekt jest wymuszany na koalicji rządzącej przez partnerów z AWPL, czy pod naciskiem Polski, niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Jej zdaniem, ponad 90 proc. wniosków do rządu o rozwiązanie tego problemu pochodzi od Litwinów, którzy zawarli związki małżeńskie z obcokrajowcami.

    Jako dowód na te problemy Šiaulienė przedstawiła Sejmowi list pewnego Niemca i jego litewskiej małżonki, której nazwisko po niemieckim mężu zapisane w litewskiej transkrypcji różni się od niemieckiego oryginału. A wszystko za sprawą litery „W“ w nazwisku, której nie akceptuje litewski alfabet. Małżeństwo przyznaje, że z powodu różnego zapisu nazwiska już teraz mają oni problemy w bankach z udowodnieniem, że są małżeństwem. Podkreślają też, że z tego samego powodu mogą być oskarżeni o próby wyłudzenia w przypadku wspólnego ubezpieczenia, a nawet o cudzołóstwo w przypadku wspólnej podróży do krajów arabskich.
    Konserwatywny poseł Vytautas Juozapaitis, którego małżonki nazwisko, według litewskiej tradycji jest Juozapaitienė, przyznał, że sam miał na granicy problem z udowodnieniem, że podróżuje z małżonką. Zanany przeciwnik praw mniejszości narodowych stwierdził jednak, że utrudnienia w podróży nie mogą być powodem do zmiany reglamentacji pisowni nazwisk.

    Podczas dyskusji przeciwnicy projektu Šiaulienė-Kirkilasa starali się przedstawić go jako sprzeczny z prawem, łamiący zasady języka litewskiego i w ogóle zdradziecki. Z kolei alternatywny projekt Stundysa przedstawiano jako jedyny zgodny z międzynarodowym prawem, praktyką sadownictwa oraz litewską konstytucją.

    Poseł Arvydas Vidžiūnas – również konserwatysta – zarzucił Šiaulienė i Kirkilasowi, że ich projekt dyskryminuje Rosjan, Gruzinów, czy też Ormian, bo przewiduje pisownię nazwisk na podstawie liter alfabetu łacińskiego.
    Z kolei posłanka Ruchu Liberałów Dalia Teišerskytė, reagując na argument, że przyjęcie ustawy o pisowni nazwisk polepszy relacje z Polską, zaproponowała wprowadzić cyrylicę, żeby naprawić relacje z Rosją.
    Obydwa dokumenty zostały przyjęte większością głosów i obydwa będą dalej rozpatrywane podczas jesienno-zimowej sesji parlamentu.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...