Fala spadków cenowych ropy naftowej ze światowych giełd wreszcie dotarła do litewskich stacji paliw. Od ponad tygodnia cena paliw na nich wyraźnie idzie w dół, a przedstawiciele handlowców zapowiadają, że w najbliższym czasie tankować będziemy jeszcze taniej.
Nikt jednak nie bierze się prognozować, jak długo jeszcze potrwa ten miły dla kierowców trend cenowy oraz czy cena paliw przebije psychologiczną granicę i spadnie poniżej 4 litów.
Przedstawiciele dystrybutorów paliw ze „Statoilu”, „Lukoilu”, czy też „Orlen Lietuva”, choć są zgodni, że jeśli światowe ceny surowca nadal będą spadały, to detaliczna cena paliw również będzie spadała, ale ostrzegają przed nadmiernym optymizmem. Ich zdaniem, procentowo na pewno nie należy spodziewać się tak dużego spadku ceny paliw, jaki jest notowany na giełdach surowcowych. Ich ostrzeżenia potwierdza porównanie spadku światowych cen ropy ze spadkiem cen paliw na litewskich stacjach paliwowych. Jeśli bowiem ostatnio cena surowca spadła o około 20 proc. (z około 115 USD za baryłkę w czerwcu do poniżej 83 USD na czwartkowych sesjach giełdowych), to cena paliw na Litwie obniżyła się zaledwie o około 3,5 proc. Przy tym największe spadki na tzw. „zaprawkach” odnotowano w ciągu ostatniego tygodnia.
W tym tygodniu przedstawiciele wydobywców ropy w Arabii Saudyjskiej oraz z Kataru zapowiedzieli, że nie podejmą interwencji dla ograniczenia spadku cen ropy, a to oznacza, że cena surowca nadal będzie spadała. Prognozy ekonomistów mówią nawet o cenie 77 USD za baryłkę. Przesłanką do takich prognoz jest przekonanie, że poniżej tej ceny wydobycie surowa jest faktycznie nieopłacalne. Co może być jednak nie do końca prawdą, bo jak sprawdziliśmy w zestawieniach, aż do 2005 roku cena ropy naftowej znajdowała się zawsze na poziomie poniżej 50 USD za baryłkę i wtedy żaden z wydobywców nie zbankrutował.
Właśnie wtedy rozpoczął się wzrost cen wywołany popytem oraz ograniczeniem podaży (z powodu chociażby trwających sankcji Zachodu przeciwko Iranowi, czy też zamieszkami tzw. arabskiej wiosny w Libii, Tunezji, czy Egipcie, czyli w krajach, które mają znaczący udział w światowym wydobywaniu surowca). Korekta tegorocznych prognoz mówi natomiast o spadającym światowym popycie na surowiec naftowy (z 900 mln baryłek dziennie do 700 mln) przy wzroście jego podaży na giełdach, co może powodować długotrwały spadek światowych cen ropy naftowej.
Tymczasem hurtowi i detaliczni handlowcy paliw na Litwie nie mają dla swoich klientów aż tak optymistycznych prognoz w kwestii spadku cen na stacjach paliwowych. Jak zauważają, cena surowca w produkcji benzyny, czy oleju napędowego, to około połowy kosztów, a więc niższa cena surowca nie przekłada się stuprocentowo na koszty produkcji paliw. Paradoksem jest też to, że choć cena surowca jest tańsza, to jego przetwórcy, również na Litwie, muszą za niego płacić drożej z powodu drożejącego dolara, bo w tej walucie są zawierane transakcje handlowe.
No i trzecim elementem wygaszającym przekładnię cen ropy naftowej na końcowy produkt z niej są podatki. A te na Litwie są relatywnie największe wśród krajów Unii Europejskiej. Jak wynika z tegorocznych badań opracowanych przez spółki „Ekonominės konsultacijos ir tyrimai” i „Mokesčių ir verslo procesų administravimo centras”, podatki w detalicznej cenie paliw stanowią około 50 proc. — 49,9 proc. ceny benzyny oraz 57,2 proc. ceny oleju napędowego. Reszta to podatek akcyzowy oraz VAT, który stanowi 17,4 proc. ceny detalicznej. Największy więc udział w formowaniu ostatecznej ceny paliw na stacjach ma podatek akcyzowy. A ten handlowcy muszą zapłacić niezależnie od tego, czy cena ropy na świecie wynosi 120 czy 80 USD za baryłkę.
I choć na Litwie udział tego podatku w cenie detalicznej paliw niewiele różni się od sytuacji w innych krajach unijnych i jest nieco wyższy od ustalonego minimum unijnego oraz nieco niższy od średniej unijnej, to jednak, jak również wynika z badań ekspertów, w porównaniu z dochodami litewskich obywateli udział podatku akcyzowego w cenie paliw jest najwyższy. Gorzej jest tylko w Rumunii i Bułgarii.
Handlowcy przyznają jednak, że dużych spadków cen paliw nie należy spodziewać się również z powodu marży handlowej zarówno hurtowych dostawców jak też detalicznych dystrybutorów. Jak tłumaczą, w zbliżającym się okresie zimowym popyt na paliwo spada, a koszty utrzymania stacji oraz wszystkie pozostałe są niezmienne albo nawet sezonowo wzrastają. Wszystkie te koszty są tradycyjnie wkalkulowane w marżę handlową, która ostatecznie, choć w niedużym stopniu, decyduje o cenie paliwa na wyjściu z dystrybutora.
Eksperci oceniają, że powstrzymać spadkowy trend cen surowca, a więc też cen paliw może też surowa zima w Europie i na kontynencie amerykańskim, ponieważ zwiększy ona popyt na rynkach światowych. Jednak w dzisiejszych czasach anomalii pogodowych prognozy pogody na najbliższe miesiące mogą być jeszcze mniej wiarygodne niż prognozowanie cen ropy.