Przedstawiony w marcu nowy model socjalny państwa jest dziś najczęściej dyskutowanym tematem nie tylko w mediach, ale i w różnych instytucjach państwowych, biznesowych oraz na forum zrzeszeń resortowych. I choć wszyscy uczestnicy dyskusji są zgodni, że obecny model jest przestarzały, jednak nowy każda ze stron widzi inaczej.
„Uważam, że nowy model socjalny zabezpieczy interesy zarówno pracodawców, jak i pracowników. Jest on współczesny i modernistyczny” ― powiedział premier Algirdas Butkevičius w czwartkowym (2 kwietnia) wywiadzie dla „Žinių radijas”. Wyraził też nadzieję, że jeszcze w maju pakiet nowelizacji zmieniających socjalny model państwa trafi pod obrady Sejmu.
― Najpierw należy określić, co to znaczy „modernistyczny”, bo w odniesieniu do praw pracowników takim on nie jest ― powiedziała w rozmowie z „Kurierem” Gražina Gruzdienė, prezes Związków Zawodowych Przemysłu Spożywczego, która w trybie rotacyjnym przewodzi też Radzie Trójstronnej.
Właśnie Rada, składająca się z przedstawicieli pracodawców, pracowników i rządu, ma dojść do porozumienia ws. projektu nowego modelu społecznego. Dopiero po wspólnej aprobacie pakiet nowelizacji prawnych trafi do Sejmu. Gruzdienė nie widzi możliwości, żeby nastąpiło to już w najbliższym czasie, jak tego chce premier.
― Premier może chcieć, ale nie żartujmy z tym, bo są to setki stron dokumentów, reglamentacji, które musimy uzgodnić ― zauważa nasza rozmówczyni. Jej zdaniem, kolejne, drugie posiedzenie Rady 21 kwietnia, będzie raczej dopiero początkiem długotrwałej dyskusji ws. reformy modelu socjalnego.
― Na pewno nie będzie to koniec dyskusji ― zauważa Gruzdienė.
Jednym z kluczowych zagadnień sporu są odprawy pracownicze i zasiłki dla bezrobotnych, a raczej ich wielkość i termin płacenia.
Obecny Kodeks Pracy (KP) przewiduje, że odprawa dla zwalnianego pracownika może wynosić od 1 do 6 miesięcy wynagrodzenia w zależności od stażu pracy. Proponowana przez grupę roboczą Ministerstwa Opieki Socjalnej i Pracy zmiana KP proponuje jednomiesięczną odprawę w przypadku pracownika, który przepracował powyżej roku i półmiesięczną, jeśli zatrudnienie trwało do roku. Zrzeszenia pracodawców entuzjastycznie przyjęły tę propozycję. Związki zawodowe ― na bakier.
Przedstawiciele pracodawców zgadzają się z autorami propozycji, że przyczyni się ona do wzrostu liczby nowych miejsc pracy, gdyż pracodawcy nie będą już obawiali się perspektywy niesienia ogromnych kosztów w przypadku potrzeby ewentualnych zwolnień. Pośrednio jednak tym obawom zaprzeczył sam premier. W wywiadzie radiowym przedstawił on statystyki, że u szczytu wielkiego kryzysu sprzed kilku lat pracę straciło 40 tys. osób, lecz tylko 7 tys. z nich otrzymało odprawę. Zdaniem premiera, ten przykład pokazuje, że obecny Kodeks Pracy nie działa, zaś nowy będzie bronił przede wszystkim interesów pracownika.
― Ale dlaczego ma bronić kosztem tegoż pracownika? ― retorycznie pyta prezes Gruzdienė. ― Dlaczego na nowej regulacji mają tracić pracownicy, którzy mają duży staż pracy ― dopytuje nasza rozmówczyni. Jak mówi, związki zawodowe od dawna zgadzają się z uwagą pracodawców, że nie muszą oni ponosić ogromnych kosztów zwolnienia pracowników.
― Dlatego też od dłuższego czasu proponowaliśmy w ramach Rady Trójstronnej uregulować tę kwestię w sposób, który odpowiadałby interesom zarówno pracowników, jak i pracodawców ― mówi nam Gruzdienė. Jak wyjaśnia, związki zawodowe proponowały i nadal proponują utworzenie specjalnego funduszu gwarancyjnego, z którego byłyby wypłacane odprawy pracownicze powyżej jednomiesięcznego wynagrodzenia. Jednomiesięczna odprawa pozostawałaby w obowiązkach pracodawcy.
― To nie jest nic nowego, bo podobny mechanizm działa w innych krajach Unii Europejskiej. Tymczasem za unijne pieniądze przygotowano i proponuje się nam liberalną regulację na wzór amerykański ― zauważa nasza rozmówczyni.
Związkowcy proponują też, żeby odprawy były płacone z już istniejącego Funduszu Gwarancyjnego, z którego są prowadzone rozliczenia z pracownikami bankrutujących spółek. Składki na ten fundusz, w wysokości 0,2 proc. od wynagrodzeń, płacą pracodawcy prywatni. Obecnie na koncie Funduszu jest ponad 11 mln euro.
― Problem dotyczy sektora budżetowego, który nie płaci składek do Funduszu Gwarancyjnego, dlatego aprobując tę propozycję w budżecie należałoby przewidzieć dodatkowe środki na składki ― wyjaśnia prezes związkowców.
Dlatego też strona rządowa niechętna jest propozycji związkowców. Podczas posiedzenia Rady Trójstronnej 24 marca, gdzie strona związkowa po raz kolejny przedstawiła swoją propozycję, strona rządowa stanowczo z tym się nie zgodziła.