Więcej

    Od samorządów chcą przejąć kontrolę języka państwowego

    Czytaj również...

    Reforma proponowana przez Ministerstwo Kultury ma ograniczyć funkcje samorządów w zakresie nadzoru językowego      Fot. Marian Paluszkiewicz
    Reforma proponowana przez Ministerstwo Kultury ma ograniczyć funkcje samorządów w zakresie nadzoru językowego Fot. Marian Paluszkiewicz

    Państwowa Inspekcja Językowa (PIJ) chce przejąć od samorządów funkcję nadzoru językowego. Z taką propozycją zmian występuje Ministerstwo Kultury.

    Oficjalnie twierdzi się, że w ten sposób zaoszczędzi się prawie połowę środków obecnie przeznaczanych na pracę specjalistów językowych we wszystkich litewskich samorządach.

    Nieoficjalnie nie ukrywa się, że zmiany mają na celu odebranie tzw. polskim samorządom na Wileńszczyźnie nadzoru nad poprawnością językową samorządowych urzędów.
    Według resortu kultury, w tym roku po reformie można będzie zaoszczędzić 203 tys. euro ze środków przeznaczonych z budżetu państwa na nadzór poprawności językowej. W ubiegłym roku samorządy otrzymały na pełnienie tej funkcji 532 tys. euro. Według obliczeń ministerstwa, gdyby nadzór pełniła PIJ, to wystarczyłoby na to 376,5 tys. euro.

    Resort oględnie zarzuca, że w niektórych samorządach nie jest należycie kontrolowane przestrzeganie Ustawy o Języku Państwowym, a specjaliści zatrudnieni do kontroli językowej gros czasu przeznaczają na redagowanie języka dokumentów samorządowych.
    Tymczasem Państwowa Inspekcja Językowa jest bardziej szczegółowa w swoich zarzutach i nie ukrywa, że cała reforma ma na celu odebranie tzw. polskim samorządom funkcji nadzoru językowego.

    Wicedyrektor PIJ Arūnas Dambrauskas w rozmowach z dziennikarzami nie ukrywa, że proponowany przez resort system nadzoru pozwoli zapewnić poprawność języka urzędowego w „problematycznych rejonach — wileńskim i solecznickim”. Dambrauskas twierdzi też, że obecny system nie zapewnia kontroli nad wydawaniem środków budżetowych przeznaczonych na nadzór językowy.

    „Politykierstwo” — dyrektor administracji rejonu solecznickiego Józef Rybak jednym słowem ocenia reformę proponowaną przez Ministerstwo Kultury i zastrzeżenia przedstawiciela Państwowej Komisji Językowej. Zauważa też, że nieprawdą jest, iż nie ma kontroli nad wykorzystywaniem środków.

    „Nadzór językowy jest tzw. funkcją państwową oddelegowaną samorządom i samorządy muszą rozliczać się z wypełnienia tych funkcji i środków przeznaczonych na nie. Inaczej być nie może” — zauważa w rozmowie z „Kurierem” Józef Rybak. Jego zdaniem, samorząd stale składa sprawozdania, w tym też do Państwowej Komisji Językowej, z prac w zakresie nadzoru językowego. Dyrektor zauważa, że funkcja nadzoru językowego nie obejmuje kontroli językowej, która wchodzi w zakres obowiązków Państwowej Komisji Językowej.

    „Niech więc kontrolują” — mówi dyrektor. Zauważa jednak, że dotychczas PIJ nie miała żadnych zastrzeżeń do pracy samorządu w zakresie nadzoru językowego ani też do samorządowych sprawozdań regularnie wysyłanych do Komisji.

    Józef Rybak Fot. Marian Paluszkiewicz
    Józef Rybak Fot. Marian Paluszkiewicz

    Tymczasem z propozycji resortu kultury wynika, że reforma ma na celu rozbudowę aparatu Państwowej Inspekcji Językowej, która – z obecnych 11 etatów i siedziby w Wilnie – urosłaby do 32 etatów oraz terenowych oddziałów w Kownie, Kłajpedzie, Poniewieżu, Olicie, Mariampolu, Ucianie, Wisagini i Taurogach.

    Według autorów reformy, jej oszczędność środków publicznych polegałaby na likwidacji 82 etatów specjalistów językowych obecnie zatrudnionych w 60 litewskich samorządach.

    W prognozy oszczędnościowe nie wierzy Litewskie Zrzeszenie Samorządów (LZS). Jego przedstawiciele uważają, że samo tworzenie terytorialnych biur Państwowej Komisji Językowej na samych etatach nie skończy się, bo będzie wymagało dodatkowych środków na pomieszczenia, transport i stanowiska pracy, co dzisiaj specjalistom nadzoru językowego zapewniają samorządy.

    Co więcej, w przekonaniu LZS, obecny system zapewnia znacznie lepsze wykonywanie funkcji nadzoru językowego przez specjalistów pracujących na miejscu w samorządach, niż zapewnią to dojeżdżający inspektorzy Komisji.

    Z taką oceną zgadza się również Józef Rybak, dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego. Jego zdaniem, pracujący w samorządzie specjaliści językowi mają bardzo szeroki zakres nadzoru językowego, który obejmuje nie tylko prace administracji samorządowej, lecz również monitoring poprawności językowej wszystkich instytucji samorządowych, w tym też samorządowych podmiotów gospodarczych.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    „To jest ogrom pracy, którą samorząd będzie musiał wykonywać nie zważając na proponowane zmiany. Dlatego w każdym razie nie będziemy mogli zrezygnować z zatrudnienia specjalistów nadzoru językowego” — zauważa nasz rozmówca. Jego zdaniem, zwiększy to wydatki i tak skromnych budżetów samorządowych.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...