W Polsce właśnie zakończył się rok szkolny i rozpoczynają wakacje. Prawdopodobnie, jak każdego lata, wielu Polaków jako cel swojej wakacyjnej podróży wybierze Wilno.
Doskonale wiemy, że nie brakuje książkowych czy internetowych przewodników po Wilnie, pomimo to, postanowiliśmy przygotować własną propozycję zwiedzania miasta dla czytelników „Kuriera Wileńskiego”. O tym, co warto zobaczyć w Wilnie, opowiada przewodniczka Alina Obolewicz.
Dla Polaków Wilno to przede wszystkim Ostra Brama i Boże Miłosierdzie. Ale wiele grup ma nieco inne zainteresowania. Wycieczki szkolne chcą często podążać śladami Mickiewicza. Przyjeżdżają tu również osoby, które na Wilno patrzą nie przez pryzmat polskich Kresów, ale chcą po prostu poznać europejską stolicę. Niektórzy pozostają przez kilka dni, zdarzają się także jednodniowe wycieczki, organizowane np. dla osób wypoczywających w okolicach Augustowa.
– Ponad 50 proc. grup, które oprowadzam, to pielgrzymi. To, co proponuję jako przewodnik, zależy więc od specyfiki grupy i czasu, jaki chce ona poświęcić na zwiedzanie. Bardzo lubię pokazywać Wilno jako tygiel narodów, miejsce, gdzie ludzie różniący się wiarą i językiem żyli w zgodzie i stworzyli wspólną, bogatą kulturę. Właśnie po to, żeby lepiej zrozumieć ten fenomen wielokulturowości, także to, kim jestem – wybrałam studia historyczne. Teraz, tym, co udało mi się poznać, dzieję się z turystami. Miejsc do zwiedzenia jest naprawdę dużo, postaram się wybrać symboliczną 10-kę – mówi Alina Obolewicz.
1. Ostra Brama
– Oczywiście, nie ma polskiej pielgrzymki czy wycieczki, która minęłaby to miejsce. W sezonie Kaplica Matki Bożej Miłosierdzia jest zwykle pełna. Często grupy, które przyjeżdżają z księżmi i chcą tu uczestniczyć we Mszy świętej, są bardzo zaskoczone, że maleńką przestrzeń muszą dzielić z kilkoma innymi pielgrzymkami. To bardzo wzruszające, symboliczne miejsce. Nieraz byłam świadkiem bardzo głębokich przeżyć. Kiedyś oprowadzałam starszą panią pochodzącą z Wilna, a od lat mieszkającą w Stanach Zjednoczonych, która do Ostrej Bramy przywiozła swoją nastoletnią wnuczkę i przed obrazem uczyła modlitwy tak, jak zwykle babcie uczą dużo mniejsze dzieci. To miejsce zupełnie wyjątkowe, obok którego nie możemy przejść obojętnie – podkreśla przewodniczka.
2.Cmentarz na Rossie
– Kolejne miejsce, którego Polacy nie powinni pominąć. To piękny, położony na wzgórzach cmentarz, w którym niezwykle ważne miejsce zajmuje Mauzoleum Matki i Serca Syna. Ten cmentarz to ważna część polskiej historii i nie byłby dziś tak piękny, gdyby nie wsparcie Polaków, czasem prywatnych osób, czasem organizacji, które odnawiają kolejne nagrobki. Nawet podczas bardzo krótkiego pobytu trzeba odwiedzić go choćby na chwilę – mówi Alina Obolewicz.
3.Kościół pw. świętych Piotra i Pawła
– To nasza perła baroku. Zwykle jest to już kolejny kościół, który się zwiedza. Czasem, gdy podjeżdżamy na miejsce, słyszę „znów kościół, ileż można?”, ale wszystko się zmienia po wejściu do środka. Wobec tego wnętrza trudno być obojętnym. Często turyści zauważają wówczas polskie napisy, słyszą, że nabożeństwa odprawiane są w języku polskim. Czasem ktoś się dziwi, skąd tu tyle polskości, bo w mediach o Polakach na Litwie mowa jest przede wszystkim w kontekście prześladowań – zachwala zabytek przewodniczka wycieczek.
4. Ślady Mickiewicza
Podążając tropami Mickiewicza, można robić z tego w zasadzie oddzielną wycieczkę. Często taką trasę wybierają właśnie wycieczki szkolne. Warto odwiedzić przynajmniej niektóre z długiej listy miejsc związanych z wieszczem. Może być to Muzeum Adama Mickiewicza, Cela Konrada, Uniwersytet. W każdym razie – pobyt w Wilnie nie może się odbyć bez spotkania z wieszczem.
5. Schody Miłosza
To miejsce nieco na uboczu, ale zwykle robi ogromne wrażenie na turystach z Polski, którzy z zachwytem patrzą na wyryte na schodach fragmenty poezji Miłosza w języku polskim i litewskim.
– Właśnie wtedy często ktoś zauważa, jak wielu poetów związanych jest z Wilnem, jak wiele wniosły Kresy w polską kulturę – mówi przewodniczka.
6. Nowa Rossa
– Grupom zwykle brakuje czasu na odwiedzenie tego miejsca, a dla mnie jest ono bardzo ważne. Nieraz jako przewodniczka słyszałam pytanie: „Za co ci Litwini nas tak nienawidzą? Za Wilno?” Według mnie to właśnie tutaj, przy kolumnie z napisem: „Wilno swoim wybawcom 1920 r.” doskonale można zrozumieć, na czym polega polsko-litewski problem z Wilnem. Po jednej stronie leżą żołnierze Żeligowskiego, po drugiej żołnierze litewscy. Prawda jest taka, że to miasto nigdy nie było tylko polskie czy tylko litewskie. Zawsze byliśmy tu razem, byli tu także potomkowie dawnych Rusinów, którzy nie mają przecież nic wspólnego z czasami okupacji, czy Żydzi – opowiada przewodniczka.
7. Miłosierdzie
– Nie wyobrażam sobie, żeby pielgrzymka mogła pominąć miejsca związane z kultem Miłosierdzia. To, oczywiście, obraz Jezusa Miłosiernego w sanktuarium, ale także znajdujący się tuż obok Kościół pw. Ducha Świętego, gdzie wisiał on przez lata. Jeżeli ktoś ma więcej czasu warto odwiedzić także znajdujący się na Antokolu tzw. domek s. Faustyny – przekonuje. Alina Obolewicz oprowadzanym przez siebie gościom proponuje także spotkanie z siostrami ze Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego. – Siostry oprowadzają nas po klasztorze, opowiadają o historii obrazu Jezusa Miłosiernego, który powstał w tym miejscu. Dla nas, mieszkańców Wilna, to miejsce jest ważne również ze względu na powstanie pierwszego na Litwie hospicjum. Podobnie, jak wielu innych przewodników, proponuję oprowadzanym przez siebie grupom wsparcie jego działalności.
8. Zarzecze
Dzielnica artystyczna, republika z własną konstytucją.
– Bardzo lubię to miejsce, świetnie można tu odpocząć, po zwiedzaniu Starówki. Może trochę brakuje mi tego ulicznego, artystycznego życia. Często mówią o tym również turyści, którym sama dzielnica bardzo się podoba, ale czują się zawiedzeni, że nie można tu kupić na ulicy obrazów czy np. zamówić własnego portretu – zauważa przewodniczka.
9. Ponary
Trudne, bolesne miejsce, ale nie należy go pomijać.
– O Ponarach staram się opowiadać zawsze. Nie zawsze jedziemy na miejsce mordów, ale o wydarzeniach, które miały tam miejsce, mówię gdy np. jedziemy do Trok lub gdy zwiedzamy Starówkę i wchodzimy na teren dawnego getta. Teraz w Wilnie została tylko jedna synagoga, a przecież przed wojną, przed Ponarami, synagog i domów modlitwy było tu przeszło 100 – mówi Obolewicz.
10. Historia XX w. – Cmentarz Antokolski, Wieża Telewizyjna, dawne więzienie KGB.
– Uważam, że podczas pobytu w Wilnie warto zapoznać się również z najnowszą historią Litwy. Dobrym miejscem do tego będzie Cmentarz Wojskowy na Antokolu. Turyści zwykle spodziewają się kolejnej Rossy, tymczasem ten cmentarz ma zupełnie inny charakter. Często na trasie wycieczek znajduje się również Wieża Telewizyjna, która nie jest tylko punktem widokowym, ale przede wszystkim miejscem tragicznych wydarzeń z 13 stycznia 1991 r. – podkreśla Alina Obolewicz. Przewodniczka mówi, że bardzo dobrą lekcją historii jest również wizyta w muzeum znajdującym się w dawnym więzieniu KGB, choć jak podkreśla – nie jest to miejsce, gdzie można odpocząć.
Udana wycieczka powinna jeszcze zawierać dwa elementy, które niekoniecznie będą związane ze zwiedzaniem. Chodzi oczywiście o zakupy i regionalną kuchnię. Jeśli chodzi o zakupy, Alina Obolewicz poleca halę targową, znajdującą się nieopodal Ostrej Bramy.
– To zdecydowanie najlepsze miejsce, żeby kupić takie wyroby, jak kindziuk, słonina, ciemny chleb czy marynowany czosnek. Ten bazar, oprócz dużego wyboru produktów, ma jeszcze jedną zaletę – większość sprzedawców mówi lub przynajmniej próbuje mówić po polsku – podkreśla nasza przewodniczka.
Niestety, nie udało nam się otrzymać konkretnych wskazówek na temat restauracji.
– Zawsze, gdy ktoś pyta mnie, gdzie można zjeść najlepsze cepeliny, odpowiadam, że u mamy – mówi przewodniczka. Nasza rozmówczyni zauważa, że na Starówce, zwłaszcza w sezonie, restauracje są zwykle przepełnione i raczej trudno na poznanie w nich klimatu i smaków charakterystycznych dla domowej, litewskiej kuchni. Ale nie oznacza to, że jesteśmy skazani na jedzenie w sieciowych restauracjach.
– Wiele grup w ramach swoich wycieczek decyduje się na zorganizowanie specjalnego wieczoru integracyjnego, z litewską, czasem także karaimską kuchnią i ludowym zespołem. Goście chcą zwykle posłuchać litewskich utworów, a także wileńskiego folkloru w języku polskim. W czasie takiego wieczoru mają okazję nie tylko do dobrej zabawy we własnym gronie, ale także poznania lokalnej kultury – wyjaśnia Alina Obolewicz.
Możliwość spróbowania prawdziwie domowego jedzenia będziemy mieli prawdopodobnie również wtedy, jeżeli zdecydujemy się na nocleg w gospodarstwie agroturystycznym. Zwykle regionalny obiad to chłodnik litewski lub czerwony barszcz, a na drugie danie cepeliny lub żmudzkie bliny i oczywiście – domowy kwas chlebowy.