Globalne zagrożenia, takie jak pandemia, oddziaływują na ludzką wyobraźnię. Niestety, sprzyjają też populistom, którzy prostymi hasłami i manipulacjami widzą w takiej sytuacji szansę na zyskanie rozgłosu i poparcia. Niektóre teorie spiskowe i pseudonaukowe rozpowszechniane przez domorosłych epidemiologów mogą zaskakiwać — a niektóre naprawdę bawić.
Teorie absurdalne
Są takie kłamstwa, których nawet nie należy rozkładać na czynniki pierwsze, aby je przejrzeć — są bowiem na tyle absurdalne, że bardziej bawią niż przekonują.
Ciepła woda
Na początku pandemii gwiazdy internetu zalecały picie wody o temp. 27 st. Celsjusza, rzekomo w takiej i wyższej temperaturze wirus ginie. Drobne przypomnienie — ciało człowieka (o ile żyje) utrzymuje temp. 36,6 st. Celsjusza.
Gorąca woda z sodą
Sposób zachwala litewski antyszczepionkowiec Andrius Lobovas. Wg działacza, Covid-19 to zwykła grypa, którą można zwalczyć pijąc gorącą wodę z sodą oczyszczoną. Tymczasem jest to dobry preparat do płukania gardła w czasie przeziębienia, ale nie przeciwko wirusowi rozmnażającemu się wewnątrz komórek. Wirusy po przedostaniu się do komórki powielają komponenty siebie samych – w dużym uproszczeniu wykorzystują dane genetyczne komórek gospodarza (człowieka) i uwalniają potomstwo z komórki żywiciela. Oznacza to, że woda z sodą działająca tylko powierzchniowo na błony śluzowe nie jest w stanie zabić wirusa, chyba że w efekcie zabije też nosiciela. Takiego scenariusza jednak ochrona zdrowia stara się uniknąć.
Nie kaszlesz, jesteś zdrowy
Dziś już mało popularna, ale wciąż znana teoria sugerująca, że powstrzymanie się od kaszlu przy wstrzymanym przez 10 sekund oddechu oznacza bycie wolnym od SARS-CoV-19. Niestety, 10 sekund bezdechu bez kaszlu świadczy ni mniej, ni więcej, tylko o naszej zdolności wstrzymania oddechu. Nosiciele wirusa, jeśli mają niezaatakowane płuca, nie mają objawu kaszlu, a mogą np. mieć zaburzony węch i smak.
Witamina C zabija wirusa
Witaminy to rodzaje bardzo specyficznych „współtwórców komórek” koniecznych dla wielu funkcji życiowych. Same w sobie, szczególnie w nadmiarze, nie przynoszą korzyści zdrowotnych, a pozwalają uniknąć negatywnych skutków awitaminozy, czyli niedoboru witamin. Suplementacja witaminy C w okresie obniżonej odporności i niedostatku sezonowych owoców i warzyw jest pomysłem dobrym i wpłynie pozytywnie na odporność, ale przed zakażeniem wirusem nie uchroni. Zdrowy tryb życia może za to wpłynąć na przebieg choroby.
Teorie zastanawiające
Bardziej zaawansowane historyjki — nad tymi trzeba się pochylić i pomyśleć, nie są już tak proste, jak poprzednie.
SARS-CoV-2 jest bardziej zabójczy, niż COVID-19
Dla niewtajemniczonych to może brzmieć mądrze, choć to twierdzenie nie ma sensu. SARS-CoV-2 to wirus. COVID-19 to choroba wywołana przez zakażenie wirusem SARS-CoV-2. To tak, jak HIV (ludzki wirus niedoboru odporności) i wywołana przez wirus choroba AIDS (ludzki zespół niedoboru odporności) — drugie wynika z pierwszego, ale pierwsze nie równa się drugiemu. COVID-19, jeśli nie jest przechodzony bezobjawowo, może doprowadzić do komplikacji zdrowotnych, a nawet zgonu. Zakażenie wirusem SARS-CoV-2 zamieni nas w potencjalnych nosicieli, ale nie jest oddzielnym wirusem.
SARS-CoV-2 to wojskowy kod broni biologicznej
Jest to nazwa skrótowa, ale nie pochodzi z żargonu wojskowego. Jest to nazwa nadana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) i znaczy tyle, co Severe acute respiratory syndrome – coronavirus 2 (pol. Zespół ostrej niewydolności oddechowej – koronawirus 2). Nazwa określa rodzaj wywołanego zaburzenia układu oddechowego oraz odróżnia od podobnego koronawirusa SARS-CoV, który w latach 2002-2003 zabił 774 osoby. Wtedy jednak dzięki sprawnym działaniom antypandemicznym udało się ograniczyć rozprzestrzenianie wirusa do niewielkiej skali — pomimo tego, że Chiny też zastosowały blokadę informacyjną, co utrudniło opanowanie choroby. W 2019 roku podobna praktyka doprowadziła do pandemii, z którą mamy do czynienia dotychczas. Ostatni przypadek SARS został zarejestrowany w 2008 roku, gdy pociąg w Kanadzie został poddany kwarantannie (10 zakażonych, 1 osoba zmarła).
Antybiotyk dobry na koronawirusa
Antybiotyki są substancjami zwalczającymi bakterie. Mogą być skuteczne przy leczeniu bakteryjnych zakażeń spowodowanych odpornością osłabioną przez chorobę wirusową, ale samego wirusa nie tkną. Mogą za to wyrządzić szkody dla flory jelitowej i tym samym zaniżyć naturalną odporność organizmu — antybiotyki to wyjątkowo poważny lek o bardzo konkretnych skutkach ubocznych, stosować go należy tylko pod kontrolą lekarza.
Maseczka nie chroni przed wirusem, ponieważ przez maseczkę przechodzi powietrze
Po pierwsze, maseczka nie chroni przed czymkolwiek, ale drastycznie zmniejsza prawdopodobieństwo zakażenia. Po drugie, maseczka skraca bądź blokuje drogę cząsteczkom kropelkowym, które opuszczają nasze usta. Maseczka w połączeniu z dystansem społecznym nie jest w 100% skuteczna, ale znacząco zmniejsza ryzyko zakażenia. W sytuacji, gdy chodzi o kwestie życia i śmierci, nikt nie powinien się kłócić o to, czy maseczki zmniejszające ryzyko zakażenia są dobre, bo przecież nacierają nosek i naciągają uszka. Duma osobista też nie powinna ucierpieć z powodu maseczki, a jeśli ktoś wynosi sprawę nie-noszenia maseczki do rangi powstania narodowego, powinien na spokojnie przewartościować priorytety.
Teorie zaawansowane
Zostały oparte na błędnych przesłankach, ale ciągi konotacji i dedukcji są tak daleko idące, że momentami można złapać się w sidła bardzo wiarygodnie brzmiących wizji świata.
COVID-19 to sprawa sił zakulisowych
Teoria ta głosi, że za pandemią stoi światowy kapitał, Bill Gates (amerykański multimiliarder), György Soros/George Soros (inwestor giełdowy), masoni i tak dalej. Wizja ta jest wyjątkowo podstępna — wszystko jest jednocześnie argumentem ją potwierdzającym. Na przykład, powiązania koncernów dowodzą, że za wszystkim stoją wyżej wspomniane siły zła. Jeśli dowodów takich nie ma, świadczy to o sprycie tych sił i o tym, że przekupili wszystkich ważnych ekspertów. Jeśli chory zmarł na komplikacje spowodowane koronawirusem, to tak naprawdę zmarł na zawał (który wynikał z problemów sercowych, które wirus spotęgował), a jeśli nie miał chorób współistniejących, to znaczy, że zgon sfalsyfikowano. Obalenie tej teorii jest tak samo trudne, jak obalenie odwiecznej śpiewki, że Żydzi stoją za wszystkim, a brak dowodów jest dowodem na ich spryt. Rząd podaje ilość zgonów? To opłacana mafia, kłamią. Umiera nam bliski? Przypadek. Znajomy choruje, ale ma komplikacje? To od innych chorób. Bliski choruje, ale nie umiera? A więc wirus nie zabija. Nieskończone zapętlenie.
Lekarze nie ratują pacjentów, ponieważ płacą im za akt zgonu
Wpisuje się to w nasilającą się antynaukową i antylekarską retorykę. Są to działania, które mają podważyć autorytet lekarzy i tym samym zwiększyć autorytet (i dochody) znachorów i koncernów medycyny alternatywnej. Sektor ochrony zdrowia, który tradycyjnie ma problemy z pokryciem wszystkich wydatków, nie ma środków na pokrywanie aktów zgonu. Lekarze nie otrzymują i nie mogą otrzymywać wypłaty za akty zgonu. Stety-niestety, nie mogą też odmówić leczenia osób, które wcześniej pluły im w twarz. Niewdzięczny zawód — takie pomówienia wcale nie czynią profesji lekarza atrakcyjniejszą.
Restrykcje nie mają sensu, ponieważ należy wyrobić odporność stadną
Odporność stadna to bardzo wygodny termin, a niestety powszechnie niezrozumiany. O odporności stadnej mówi się wtedy, gdy większość populacji ma wyrobioną w organizmie odporność na jakiś rodzaj choroby zakaźnej. W takiej populacji nawet osoby, które takiej odporności nie nabyły, są względnie bezpieczne, ponieważ drogi rozprzestrzeniania są bardzo krótkie (niewiele osób może się zarazić, a kontakt dwóch osób nieodpornych jest mało prawdopodobny). Niestety, wyrobienie odporności stadnej nie jest takie proste, wymaga długotrwałego przechodzenia choroby. Jeśli ilość zakażonych rośnie lawinowo, lawinowo też rośnie ilość potrzebujących hospitalizacji. W takim przypadku system ochrony zdrowia jest przeciążony i przestaje funkcjonować. Osoby z innymi poważnymi chorobami są odstawione na drugi plan, w dalszym etapie lekarze muszą decydować, komu pomocy udzielić, a komu tylko ulżyć w śmierci (i to w najlepszym wypadku). W drastycznych przypadkach w Lombardii we Włoszech i w Ekwadorze ludzie umierali w domach nie doczekawszy się pomocy lekarskiej, ponieważ wolnych lekarzy nie było.
Przez panikę koronawirusową ludzie umierają na inne choroby
Tak i nie. Faktycznie, przez obostrzenia koronawirusowe początkowo inne choroby zostały zepchnięte na dalszy plan. Z czasem jednak systemy ochrony zdrowia wróciły do pełnego udzielania pomocy, jednak przez wieloletnie zaniedbania nie mogą udzielić jej wystarczająco ani w przypadku dotychczasowych chorób, ani w przypadku koronawirusa. Teraz wydolność systemu ochrony zdrowia jest skazana na odpowiedzialność społeczeństwa. Jeśli liczba zakażonych będzie wzrastała lawinowo i sytuacja wymknie się spod kontroli, każdy chory będzie zdany na siebie, niezależnie od rodzaju schorzenia. Tak więc — ludzie wciąż umierają na inne choroby, ale rakiem się nie zarazi swojego otoczenia, a koronawirusem już tak. Tak, chorzy z innymi dolegliwościami mają utrudnioną opiekę medyczną. Nie, odpuszczenie restrykcji nie uwolni systemu ochrony zdrowia. Rozwiązania natychmiastowe w medycynie nie istnieją. Science-fiction powinien pozostać gatunkiem filmu, a nie filtrem analizy rzeczywistości.
Plan szwedzki jest nalepszy
Szwecja wprowadziła restrykcje, ale nie takie jak w innych krajach — kłamstwem jednak jest twierdzenie, że nie wprowadziła żadnych. Jednocześnie społeczeństwo szwedzkie ma trochę inną mentalność. Sprawy, do których w naszej szerokości potrzebne są zarządzenia państwowe, w Szwecji wychodzą z postawy obywatelskiej. Porównywanie skuteczności restrykcji lub ich braku w Szwecji a innych krajach to jakby porównywać umiejętność włażenia na drzewo u ryb i kotów. Nierówny pojedynek z niemiarodajnymi wnioskami. Poza tym, plan szwedzki sprawdził się tylko pozornie (patrz mapę).
Od covidu groźniejsza pochwała głupoty
Sprzeciw społeczeństwa wobec restrykcji nie jest niczym nowym. Nie inaczej było podczas pandemii grypy w latach 1918-1920 (tzw. hiszpanki, na którą umierali też polscy żołnierze i jeńcy wojenni). Choć hiszpanka zabijała głównie młodzież (aktywowała układ odpornościowy przeciwko gospodarzowi, a więc młodzi z silną odpornością szybko się wykańczali), osoby starsze i schorowane były również zagrożone. Wtedy też były wiece przeciwko maseczkom, wtedy też negowano skalę pandemii, ale choroby to nie przekonało i zabrała 25-50 mln istnień na tamten świat.
Niestety, internet dał osobom nastawionym sceptycznie w stosunku do nauki możliwość organizowania się i poklepywania po plecach. Wrażenie „poznania prawdy” u takich osób potęgują niekiedy nieskoordynowane i niespójne działania rządów. Dodatkowo na niekorzyść działa powierzchowna analiza źródeł. Gdyby przeczytać tylko tytuł i śródtytuły w tym artykule (dla przykładu zalecam to zrobić), wyjdzie na to, że cały świat to jeden wielki niekończący się spisek — a takie czytanie jest gorsze, niż niedociekanie wcale.
Głupoty, które do niedawna wstyd było wypowiadać publicznie, dziś zyskały miano „opinii”. A z różnorodnością opinii trzeba się liczyć. Tak więc, na COVID-19 można umrzeć, a pochwała głupoty może to skutecznie przyspieszyć. Uważajmy — nie tylko myjmy rączki, ale też sprawdzajmy informacje przed ich powtórzeniem, a przede wszystkim przypomnijmy sobie lekcje ze szkoły, wszak nauki przyrodnicze w swojej podstawie w ciągu ostatnich lat nie uległy drastycznej zmianie.
Na podst.: WHO, ECDC, ELTA, CDC USA, Facebook; inf. własne