Więcej

    Wojna na weselu

    Ой у лузі червона калина похилилася,/Чогось наша славна Україна зажурилася./А ми тую червону калину підіймемо,/А ми нашу славну Україну, гей, гей, розвеселимо!” — płynęła słynna ukraińska pieśń ludowa na weselnej biesiadzie.

    I znalazła się żesz jakaś niedopita swołocz, która doniosła o tym rosyjskim władzom okupacyjnym na Krymie. A te ochoczo wzięły się do „operacji” pod kryptonimem „Czerwona kalina” z racji „propagandy nazizmu i dyskredytowaniu rosyjskiej armii”.

    Sąd Rejonowy w Bachczysaraju na najwyższą karę z tego „paragrafu” skazał właściciela restauracji, w której odbywało się wesele — mężczyzna spędzi w więzieniu 15 dni.

    Weselny wodzirej i pieśniarka dostali po 10 dni odsiadki, matka pana młodego — 5. Z kolei matka panny młodej musi zapłacić grzywnę 40 tys. rubli (675 euro), a żona właściciela restauracji — 50 tys. rubli (845 euro), sprzątaczka… Nie, na szczęście, nad tą Bogu ducha winną kobieciną nie zawisła długa ręka okupacyjnej „sprawiedliwości”.

    Dzień przed jednodniowym procesem lokalne władze sanitarne zamknęły restaurację. Oficjalnie po to, by przeprowadzić tam inspekcję sanitarną…

    Ale nic to — śpiewają „groźni skazańcy”: „I podniesiemy tę czerwoną kalinę,/I my naszą sławną Ukrainę, hej, hej, rozweselimy!”.

    Czytaj więcej: Kryzys kryzysem, a wesele musi być!