Podsumowano plebiscyt „Polak Roku 2009”, którego zwycięzcą czytelnicy naszego dziennika wybrali Pana? Czy zaskoczyło to Pana i co dla Pana znaczy ten tytuł?
Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że będę „laureatem”, bo tym razem była bardzo mocna konkurencja. Każdy z tej dziesiątki to byli ludzie zasłużeni, którzy wiele zrobili zarówno dla Wileńszczyzny, jak też w ogóle dla polskości. Uwzględniając właśnie te okoliczności, czuję się i zaskoczony, i bardzo wdzięczny tym, którzy za mnie oddali swoje głosy. Ogromne dzięki za zaufanie, które mnie bardzo zobowiązuje.
Pan jak nikt inny dobrze zna bolączki swego rejonu, bo tu się urodził, uczył się i całe życie pracował.
Urodziłem się w Ejszyszkach, tam ukończyłem szkołę. Po studiach 13 lat pracowałem jako agronom w jednym z kołchozów naszego rejonu, potem byłem przewodniczącym. 8 lat byłem starostą w Ejszyszkach, 7 lat merem rejonu solecznickiego. Praktycznie całe moje życie kręciło się wokół mojej rodzinnej miejscowości.
Ostatnio Pan „zdradził” swój rejon, bo został posłem na Sejm. Jakie w związku z tym ma Pan plany?
Dla mnie to dość przyjemna „zdrada”, bo mam nadzieję, że jako poseł będę mógł więcej zrobić nie tylko dla swego rejonu, ale i dla Wileńszczyzny. A na temat planów, to te ostatnie chyba są bardzo podobne do ogólnokrajowych. Mamy poważny kryzys ekonomiczny, ale ja w życiu jestem raczej optymistą i myślę, że jakoś z tego Litwa wybrnie. Ja chcę przede wszystkim zadbać o Wileńszczyznę. Wszak nie jesteśmy gorsi od reszty Litwy i dlatego problemy całego kraju są problemami naszymi. Jako poseł mam na głowie zarówno sprawy polityczne, jak też ekonomiczne. Te sprawy są też bardzo ważne dla naszego rejonu. Dodać do tego należy jeszcze ochronę praw ludzi Wileńszczyzny, bo są one dość często łamane.
O ból głowy przyprawia stan dróg, budowa ścieków wodnych, oczyszczalni itp. Słowem, optymizmu nie brakuje, chęci do pracy też i nie wiem, ile z moich planów uda się zrealizować, ale tytuł Polaka Roku zobowiązuje, a więc będę musiał jeszcze bardziej się sprężyć.