
Przy pomniku pomordowanych podczas II wojny światowej mieszkańców Niemenczyna i okolicznych miejscowości narodowości żydowskiej, uczniowie gimnazjum oraz pedagodzy na czele ze starostą Niemenczyna Mieczysławem Borusewiczem w piątek oddali hołd, uroczyście złożyli kwiaty oraz zapalili znicze.
— Zgromadziliśmy się tu, aby oddać hołd ludziom, którzy zostali bestialsko pomordowani przez hitlerowskich oprawców — powiedział Mieczysław Borusewicz, zwracając się do uczniów siódmych klas Gimnazjum im. Parczewskiego.
Oddać hołd rozstrzelanym mieszkańcom miasta razem ze swymi uczniami przybyli pedagodzy z gimnazjum — Walentyna Gurienko, Irena Komar, Mirosław Pakietur, Janina Bołkowa, Renata Tajevskienė, Walentyna Tumasz. Zgromadzeni przy pomniku uczniowie z Gimnazjum im. Parczewskiego recytowali wiersze oraz odczytali wspomnienia świadków owych tragicznych wydarzeń. Słowom towarzyszyła smutna melodia, którą na skrzypcach wykonał uczeń siódmej klasy Witold Walentynowicz.
20 września 1941 roku 403 osoby zostały rozstrzelane w lesie w odległości około 3 kilometrów od Niemenczyna, nieopodal szosy Wilno-Święciany. Miejscowi mieszkańcy opowiadali, jak to było.
Nazistowscy oprawcy wywlekali Żydów z ich domów w Niemenczynie, bezlitośnie bili i pędzili na stracenie. Pędzono do tego miejsca, gdzie miała się odbyć egzekucja. Stawiano w szeregach i rozstrzeliwano. Strzelano tak długo aż wszyscy byli martwi. Starsi ludzie twierdzą, że salwy wystrzałów było słychać przez trzy godziny. Do kopania dołów, gdzie miały być rzucane ciała i do zakopywania po egzekucji zmuszano okolicznych mieszkańców.
W przedwojennym Niemenczynie Żydzi byli właścicielami wielu sklepów, apteki, młyna. Zostali wymordowani przez hitlerowców w ciągu kilka godzin, a prężnie funkcjonująca społeczność została z premedytacją zgładzona.