Opozycja twardo zamierza w kierunku zmiany zdominowanego przez konserwatystów rządu. Czy to się jej uda, zależy w dużej mierze od błąkającej się między koalicją a opozycją frakcją „Jedna Litwa”. Tymczasem z naszych ustaleń wynika, że los rządu Andriusa Kubiliusa zależy przede wszystkim od samych konserwatystów, ale decyzji należy oczekiwać najwcześniej na wiosnę.
— Tworzymy naszą formację jako siłę polityczną centroprawicową, dlatego byłbym bliżej podtrzymać obecną koalicję. Jest jednak bardzo duże niezadowolenie z polityki prowadzonej przez obecny rząd nie tylko ze strony opozycji, ale również wewnątrz koalicji wśród partnerów koalicyjnych, którym znudziło się już być posłusznym dodatkiem do koalicji zdominowanej przez konserwatystów. Narastające to niezadowolenie może zaważyć, że będziemy musieli poprzeć tworzoną przez partie opozycyjne nową koalicję. Jednak decyzja ta będzie zależała od determinacji samych konserwatystów, czy chcą oni realnie zmienić swoją dotychczasową błędną politykę, a nie nadal zwodzić swoich partnerów, imitując partnerskie dyskusje z partnerami koalicyjnymi — wyjaśnia w rozmowie z „Kurierem” poseł Laimontas Dinius, szef parlamentarnej frakcji „Jedna Litwa”, która powstała po rozłamie w Partii Wskrzeszenia Narodowego Arūnasa Valinskasa.
Tymczasem poseł Valentinas Mazuronis, starosta opozycyjnej frakcji partii „Porządek i Sprawiedliwość” przekonuje nas, że powstanie nowej koalicji rządzącej warunkuje jedynie stanowisko „Jednej Litwy”.
— Chociaż od dłuższego czasu frakcje opozycyjne prowadzą negocjacje ws. nowej koalicji, ostatnio te rozmowy „dostały przyśpieszenia”. Zdecydowane stanowisko mają trzy największe frakcje opozycyjne oraz grupa posłów niezależnych zdominowana przez Chłopski Związek Ludowców. W sumie mamy 59 głosów, czyli za mało do wymaganej większości 71. Są jeszcze jednak frakcje koalicyjne, w których również nie brakuje niezadowolonych z obecnej polityki konserwatystów. Kluczową rolę mogłaby tu odegrać frakcja „Jedna Litwa”, lecz nie jest ona zdecydowana — mówi nam Valentinas Mazuronis.
Obserwatorzy portalu alfa.lt spekulują natomiast, że obecną pozycję frakcji opozycyjnych, jak też „Jednej Litwy”, będą przeważały nie względy polityczne, lecz ekonomiczne. Ocenia się bowiem, że będąca w głębokim kryzysie gospodarka może zacząć wychodzić z dołka jeszcze w tym roku, co sprzyjałoby przejęciu władzy przez ugrupowania polityczne, głównie przez socjaldemokratów, Partię Pracy oraz PiS. Mieliby oni dobrą pozycję startową, gdyż wszystkie negatywne w odbiorze społecznym decyzje, a zdaniem ekspertów, niezbędne do walki z kryzysem, tj. zmniejszenie emerytur i zasiłków socjalnych, wzrost podatków i w konsekwencji wzrost bezrobocia, zostały już przyjęte przez rząd i koalicje zdominowane przez konserwatystów.
Poseł Mazuronis całkowicie odrzuca te spekulacje i przekonuje, że również ewentualnie nowa koalicja będzie musiała zmierzyć się z podjęciem trudnych decyzji, gdyż, zdaniem posła, sytuacja ekonomiczna kraju w bieżącym roku na pewno nie polepszy się, ale nawet pogorszy się. Dalsze przebywanie u władzy konserwatystów i ich polityka, zdaniem Mazuronisa, mogą jeszcze bardziej pogorszyć tę sytuację.
Tymczasem, nie wiadomo wciąż, czy dojdzie i kiedy do konsolidacji sił opozycyjnych oraz przejęcia przez nie władzy. PiS już od kilku miesięcy prowadził konsultacje z partnerami opozycyjnymi, lecz jak dotychczas te konsultacje nie sprowadzały się do konkretnych decyzji. Dopiero w ubiegłym tygodniu lider Partii Pracy Wiktor Uspaskich oświadczył, że jego partia wraz z ugrupowaniami opozycyjnymi przymierza się do zmiany rządu Kubiliusa, od którego jeszcze niedawno otrzymał propozycję dołączenia się do koalicji rządzącej i poważnie nad tą propozycją zastanawiał się sam i jego partia. Mazuronis nieco prostuje oświadczenie Uspaskicha, które uważa, że są bardziej adresowane do mediów niż do polityków.
— Wszystko będzie zależało od woli partnerów politycznych i ich zrozumienia, że sytuację w kraju należy zmienić — mówi Mazuronis. Jego zdaniem, najwcześniej politycznych zmian należy oczekiwać na wiosnę. Również wiosnę, jako termin ważnych decyzji wymienia poseł Laimontas Dinius. Jak mówi, do tego czasu wszystkie kropki nad „i” będą musiały być rozstawione.